Wysoka dyspozycja Daniela Dillona. "Czuję, że mam formę"

Daniel Dillon był najważniejszym strzelcem PGE Turowa Zgorzelec w dwóch sparingach w Radomiu. Australijczyk zdobył łącznie 42 punkty i grał na bardzo dobrej skuteczności. - Czuję już teraz, że mam wysoką formę - powiedział zawodnik.

Miniony weekend koszykarze PGE Turowa Zgorzelec spędzili w Radomiu, gdzie zmierzyli się z Treflem Sopot i Polskim Cukrem Toruń. Zawodnicy Piotra Ignatowicza wygrali oba spotkania sparingowe i póki co jeszcze nie przegrali dotychczas w okresie przygotowawczym.

- Turniej był dla nas bardzo dobry. Zgarnęliśmy dwie wygrane i pokazaliśmy, że umiemy wygrać mecz zarówno dzięki bardzo dobrej obronie, jak i bardzo dobremu atakowi. Co ważniejsze jednak, zrobiliśmy kolejnych kilka kroków do lepszego funkcjonowania na parkiecie jako zespół - powiedział Daniel Dillon, jeden z liderów PGE Turowa.

Australijczyk rzucił 25 punktów w pierwszym starciu z Treflem (69:59), a w kolejnym 17 z meczu z Polskim Cukrem (95:87). Można więc stwierdzić, że doświadczony zawodnik szybko wpasował się w drużynę i staje się jednym z liderów.

- Po prostu czuję, że jestem w dobrej formie w tym momencie. Może dlatego, że idę nieco innym cyklem, niż reszta zespołu, ale to nie ma znaczenia. Indywidualna postawa kogokolwiek z nas nie jest ważna. Kluczem jest byśmy rozumieli się coraz lepiej jako zespół - mówi Dillon, dodając - Przyjechałem później niż reszta, ale nie miałem problemów z adaptacją. W klubie jest fajna paczka ludzi, zostałem ciepło przywitany i to na pewno pomaga w aklimatyzacji w nowym miejscu.

PGE Turów wygrał dwa mecze, ale trener Ignatowicz ma nad czym myśleć. Jego zawodnicy nie ustrzegli się wahań formy w poszczególnych sparingach. Z Treflem wygrywali już 56:30, by ostatecznie zwyciężyć różnicą "zaledwie" 10 oczek, a spotkanie z torunianami zaczęli od stanu 19:29 (choć wielkim pozytywem jest, że wszystkie straty odrobili już w drugiej kwarcie).

- Mamy młody zespół i ogółem niezbyt wiele doświadczenia. Dlatego sądzę, że prędzej czy później będziemy musieli zmierzyć się z wahaniami formy. Wiadomo, że brakiem dyspozycji lepiej radzą sobie koszykarze, który rozegrali już parę sezonów na wysokim poziomie. Choć trzeba przyznać, że niektórzy nasi zawodnicy są zarówno młodzi, ale i jednocześnie doświadczeni, jak np. Jovan Novak. Bardzo lubię z nim przebywać na parkiecie. Widzę też, że zaczynamy się coraz lepiej rozumieć i w sezonie z pewnością będziemy tworzyć groźny duet - komentuje Australijczyk.

Mecze z Treflem i Polskim Cukrem to dla Dillona pierwszy kontakt z polską koszykówką. - Trudniejszym przeciwnikiem był Polski Cukier, właśnie ze względu na fakt, o którym wspomniałem wcześniej - ten zespół ma w swoim składzie kilku bardzo doświadczonych zawodników polskich oraz ciekawych obcokrajowców. Do tego grają bardzo fizycznie - kończy 29-latek.

Komentarze (0)