Mierzący 207 cm, Chorwat Andrija Zizić postanowił wzmocnić strefę podkoszową CAI Saragossy. Silny skrzydłowy, mogący grać również na pozycji środkowego, będzie do dyspozycji trenera Curro Segury już w najbliższy weekend w meczu przeciwko Pamesie Walencja. Zizić związał się z drużyną kontraktem do końca sezonu, lecz w umowie znalazł się zapis mówiący o możliwości przedłużenia porozumienia o następny sezon. Sternicy CAI od pewnego czasu szukali solidnego gracza, który odciążyłby najlepszego strzelca ekipy, Paolo Quinterosa oraz pomógł zespołowi wyjść obronną ręką z walki o utrzymanie się w lidze. Póki co CAI zajmuje 15. lokatę w tabeli ACB, mając tylko punkt przewagi nad przedostatnią CB Murcją (spadają dwie drużyny).
Zizić to doświadczony gracz doskonale znany w Europie. Wychował się malutkim klubie Omis Mosor, lecz szybko został zauważony przez skautów KK Split i mając 18 lat przeniósł się do tego zespołu. W sezonie 2003/2004 był już graczem Cibony Zagrzeb, zaś w następnym roku w stołecznym zespole notował już 14,5 punktu i 7,8 zbiórki. Dobre występy okazały się przepustką do drużyn z najwyższej półki i w połowie sezonu 2004/2005 po koszykarza zgłosiła się FC Barcelona. Chorwat nie wahał się ani chwili i po dogadaniu się obu klubów, stał się graczem katalońskiej ekipy. W Barcelonie Zizić spędził jednak tylko pół roku i w kolejnych rozgrywkach przywdziewał już trykot greckiego Olympiakosu Pireus. Notując 8,3 punktu i 4,3 zbiórki w pierwszym sezonie w Eurolidze, Chorwat bardzo szybko zapracował sobie na dobrą opinię, więc działacze przedstawili mu ofertę przedłużenia umowy. Drugi sezon w Pireusie był jeszcze lepszy dla Zizicia (12,2 punktu i 5,2 zbiórki), więc dziwić się nie można, że przed sezonem 2007/2008 po koszykarza zgłosił się Panathinaikos Ateny. W helleńskiej stolicy Zizić grał pełen sezon, zaś ostatnim jego klubem był turecki Galatasaray Stambuł.
Wzmocnienia swojego składu dokonali również włodarze czwartej drużyny w tabeli - DKV Joventutu Badalona. Trudno jednak mówić o francuskim środkowym Jerome’ie Moiso jako o nowym nabytku, gdyż 30-latek w zeszłym sezonie reprezentował właśnie barwy drużyny z Katalonii. W każdym z 39 meczów Moiso notował średnio 7,8 punktu oraz 5,1 zbiórki. Z Joventutem święcił triumfy w postaci Pucharu ULEB oraz Pucharu Króla. Obecnie koszykarz ma za zadanie załatać dziurę pod koszem, po tym jak kontuzji doznali Pops Mensah-Bonsu oraz Henk Norel.
W przeszłości, pochodzący z Gwadelupy koszykarz, został wybrany z 11. numerem draftu przez Boston Celtics w roku 2000. W barwach "Celtów" zagrał w 24 spotkaniach (1.8 punktu i 1.8 zbiórki) i w następnym sezonie został oddany do Charlotte Bobcats. Tam wiodło mu się jednak jeszcze gorzej, więc przed następnymi rozgrywkami postanowił ponownie zmienić pracodawcę. Trafił do New Orleans Hornets, w którym wystąpił w 51 meczach, zdobywając przeciętnie 4 punkty i 3,5 zbiórki. Następnym przystankiem w jego karierze było Toronto Raptors, gdzie spędził półtorej sezonu, po czym został przetransferowany do Cleveland Cavaliers.
Usilne próby odnalezienia się w najlepszej lidze świata, Moiso definitywnie zakończył w roku 2005. Fatalne doświadczenia z NBA były na tyle bolesnym ciosem dla Francuza, że musiał zrobić sobie roczną przerwę od koszykówki. W roku 2006 odnalazł się na Starym Kontynencie, w ekipie Lottomatiki Rzym, lecz już w grudniu przywdziewał strój Climamio Bolonia. W zespole tym szło mu całkiem nieźle (6,2 punktu oraz 5,4 zbiórki), lecz tuż przed końcem sezonu nieoczekiwanie powziął decyzję o przenosinach do Realu Madryt. W barwach "Królewskich" wystąpił w dwunastu meczach play-off (1,8 punktu i 2,6 zbiórki), dodając maleńką cegiełkę do sukcesu w postaci Mistrzostwa Hiszpanii. Przed tym sezonem koszykarz związał się z Khimki Moskwa, lecz przygoda z rosyjską Superligą nie była zbyt udana. Moiso dostawał mało okazji do pokazania się na parkiecie, a jeśli już się na nim pojawiał - nie prezentował się dobrze. Dlatego, kiedy pojawiła się oferta od byłego pracodawcy, zawodnik nie wahał się ani chwili.