Włosi w ćwierćfinale przegrali po dogrywce z reprezentacją Litwy. Italia miała szansę na zakończenie meczu na swoją korzyść w regulaminowym czasie, ale w ostatniej akcji Alessandro Gentile dał się zepchnąć do rogu boisku, gdzie został podwojony. Co prawda odrzucił piłkę do Marco Belinelliego, ale zrobił to na tyle nie dokładnie, że gracz Sacramento Kings nie mógł za wiele zdziałać. Przestrzelił z 10-11 metrów.
- Mieliśmy wiele otwartych pozycji, z których nie skorzystaliśmy. Dobrze rozrzucaliśmy litewską defensywę, ale zabrakło egzekucji. Uważam, że jeśli wykorzystalibyśmy te okazje, to wygralibyśmy w regulaminowym czasie. Jestem zdania, że graliśmy lepiej od Litwinów, kreowaliśmy więcej otwartych pozycji, ale nie było skuteczności - przyznał po meczu Simone Pianigiani, szkoleniowiec reprezentacji Włoch.
Na konferencji prasowej 46-letni trener aż kipiał ze złości. Nie ukrywał swojej frustracji poziomem sędziowania w tym spotkaniu. Jego zdaniem arbitrzy na za dużo pozwolili Litwinom w tym pojedynku.
- Litwini grają bardzo fizyczną koszykówkę. Bardzo często uciekają się do gry na kontakcie, która równoznaczna jest z przewinieniem. Sędziowie w wielu sytuacjach nie używali gwizdka. Uważam, że to nie były dobre decyzje. Chciałbym, żeby w przyszłości arbitrzy zwracali bardziej na to uwagę, aby nie dochodziło do regularnej bijatyki. Do niczego to nie prowadzi - mówił zdenerwowany.
- Turniej trwa już dość długo i zawodnicy mają za sobą już wiele spotkań i należy ich chronić. Nie możemy być tak, że sędziowie pozwalają na tak agresywną koszykówkę. To jest nie fair - po chwili uzupełnił swoją wypowiedź.
Pianigiani wyliczał sytuacje, w których sędziowie popełnili błędy. Mówił m.in. o akcji Mantasa Kalnietisa, w której odepchnął w ataku Daniela Hacketta, zdobywając trzy punkty z czystej pozycji. To była jedna z kluczowych decyzji arbitrów w dogrywce. Ten rzut wyprowadził Litwinów na pięciopunktowe prowadzenie.
- Już w zeszłym sezonie Ergin Ataman, trener reprezentacji Turcji, zwracał na to uwagę. Mówił dokładnie o tym samym, co ja teraz. Takie sędziowanie nie ma nic wspólnego z koszykówką - skomentował, po czym opuścił salę konferencyjną.