Czesi są sprawcami największej sensacji w turnieju. W 1/8 finału pokonali reprezentację Chorwacji. W kolejnych rundach podopiecznym Ronena Ginzburga tak dobrze już się nie wiodło, ponieważ najpierw w ćwierćfinale przegrali z Serbami, by później okazać się słabszymi od reprezentacji Włoch. To sprawiło, że nasi południowi sąsiedzi zmuszeni byli podjąć rękawicę do walki o siódme miejsce w turnieju.
W piątkowym starciu nie dali jednak najmniejszych szans reprezentacji Łotwy. Już do przerwy wynik był praktycznie rozstrzygnięty, bo Czesi prowadzili różnicą 21 punktów! W drugiej połowie nasi południowi sąsiedzi kontrolowali wydarzenia na parkiecie, stopniowo powiększając swoją przewagę. Ostatecznie Tomas Satoransky i spółka wygrali 97:70.
- Pamiętam, jak siedziałem na tym miejscu kilka dni temu i mówiłem, że to historyczny dzień dla reprezentacji Czech. Teraz mogę powtórzyć to samo. Historia tworzy się na naszych oczach. Po meczu z Chorwacją mówiłem kolegom, że dla nas EuroBasket się zakończył, ale teraz walczymy o coś kompletnie innego, a mianowicie o kwalifikacje olimpijskie - mówił wyraźnie zadowolony Jiri Welsch, kapitan czeskiej drużyny.
Nasi południowi sąsiedzi zagwarantowali sobie udział w turnieju kwalifikacyjnym do Igrzysk Olimpijskich. - To wiele dla nas znaczy. Jeśli dostalibyśmy się do Rio, to nasze kolejne pokolenia z pewnością będą o tym mówić. To jest nasze marzenia - dodał Jiri Welsch.
35-letni gracz zapewnił, że nie kończy swojej przygody z kadrą. Z zespołem żegna się za to Lubos Barton. - Przed mistrzostwami mówiłem, że to mój ostatni turniej w koszulce reprezentacji Czech, ale nie wyobrażam sobie tego, abym nie zagrał w turnieju kwalifikacyjnym o Igrzyska Olimpijskie. To duża motywacja dla mnie - zaznaczył kapitan reprezentacji.
- Uważam, że za nami znakomity turniej. Pokazaliśmy, że stać nas na grę na wysokim poziomie. Zaprezentowaliśmy ciekawą koszykówkę. Nie ukrywam, że jak obejmowałem to stanowisko, to nie spodziewałem się tego, że zajdziemy aż tak daleko - powiedział Ronen Ginzburg.