Patrik Auda zdążył już zadebiutować w nowych barwach. Czeski skrzydłowy wystąpił z drużyną w turnieju w Starogardzie Gdańskim. AZS na Kociewiu zajął trzecie miejsce, pokonując w "małym finale" Asseco Gdynia. W środę z kolei zespół rywalizował w meczu pokazowym z Kotwicą 50 Kołobrzeg, wygrywając 70:46. Auda był najlepszym strzelcem w ekipie Davida Dedka, zdobywając 17 "oczek".
WP SportoweFakty: To musi być dla ciebie niezły szok - najpierw gra na stadionie, na którym było 27 tysięcy kibiców, a teraz występy w znacznie mniejszych obiektach. Jak się w tym odnalazłeś?
Patrik Auda: Wiem, co masz na myśli, ale trzeba zdać sobie sprawę, że w dalszym ciągu jest to koszykówka. Pamiętaj, że ja w minionym sezonie miałem już okazję występować w tego typu obiektach - m.in. hala w Starogardzie Gdańskim, Kutnie czy Tarnobrzegu. Dla mnie to chleb powszedni.
Koszykarsko już się przestawiłeś?
- Na pewno potrzebuję czasu. Nie ma co ukrywać faktu, że na EuroBaskecie poziom był bardzo wysoki, a poza tym byłem już zgrany ze swoim zespołem. Teraz przyjechałem do drużyny, która dopiero się formuje, kształtuje się na nowo.
Jak oceniłbyś poziom zgrania z drużyną?
- Myślę, że z każdym dniem wygląda coraz lepiej. Znam już zasady w defensywie i ofensywie, które preferuje trener Dedek. Wiadomo, że to były kompletnie nowe elementy dla mnie, ale staram się nadrabiać swoje zaległości, tak aby jak najszybciej być pełnoprawnym zawodnikiem AZS-u.
Jak czujesz się fizycznie?
- Jestem lekko zmęczony. Nie ma co ukrywać, że za dużo czasu na odpoczynek nie miałem. Skończyliśmy EuroBasket w piątek, a już we wtorek byłem w podróży 9-godzinnej do Koszalina. To był bardzo napięty terminarz, ale z każdym dniem powinno być coraz lepiej.
Dużo miałeś meczów. Mimo wszystko nadal jesteś nieco głodny gry?
- Tak, oczywiście. Bardzo ekscytuję mnie fakt, że przede mną nowy rozdział. Drużyna wydaje się być utalentowana, więc trzeba podjąć to wyzwanie i dać z siebie wszystko.
Czy trener Dedek przed twoim przyjazdem przekazał jakieś wskazówki?
- Nie. Rozmawialiśmy, ale to nie były dyskusje o mojej roli w zespole, czy zadaniach, które mam realizować. Trener podszedł bardzo racjonalnie do sprawy - chciał, abym skupił się na grze w kadrze. Podobało mi się jego podejście. Bardzo mu za to dziękuję. Wierzył we mnie, że przyjadę i dam z siebie wszystko.
Rozmawiał Karol Wasiek