Aktualni wicemistrzowie Polski nie uniknęli dogrywki pomimo, że w trzeciej kwarcie byli w stanie prowadzić już różnicą dziewięciu punktów. Czarno-zieloni mogli rozstrzygnąć ten pojedynek na swoją korzyść jeszcze w regulaminowym czasie gry, ale niecelny rzut Filipa Dylewicza wykorzystał w kontrataku Jarvis Williams. Dzięki Amerykaninowi to Śląsk prowadził 88:86 na 22 sekundy do końca czwartej kwarty.
Ostatnią akcje tej części spotkania przy odrobinie szczęścia, ale z sukcesem wykonali gracze PGE Turowa. W niej bohaterem ponownie miał być Dylewicz. Doświadczony silny skrzydłowy po raz drugi jednak spudłował. Piłkę w kierunku obręczy wyrzucił jeszcze Jovan Novak, a ją w koszu umieścił niepilnowany Daniel Dillon.
W dogrywce rytm dyktowali już zgorzelczanie. Trzy celne rzuty z dystansu odpowiednio: Dylewicza, Dillona i Camerona Tatuma wystarczyły by przypieczętować kolejny przedsezonowy triumf.
To właśnie trafienia zza linii 6,75 m były główną bronią PGE Turowa. Do przerwy srebrni medaliści mistrzostw Polski trafili osiem z dziesięciu oddanych rzutów zza łuku. Cały pojedynek zakończyli ostatecznie z 54-procentową skutecznością (14/26). Liderami w tym elemencie koszykarskiego rzemiosła byli Mateusz Kostrzewski i Cameron Tatum.
Polak nie chybił ani jednego z czterech oddanych rzutów z dystansu, zdobywając w całym spotkaniu 20 punktów. W pierwszej połowie stuprocentową skutecznością w ”trójkach” mógł poszczycić się również Tatum, ale ostatecznie absolwent uczelni Tennessee wykonał celnie w całym spotkaniu cztery na sześć oddanych rzutów z daleka. Amerykanin z dorobkiem 22 ”oczek” był iderem PGE Turowa. 27-latek nie tylko trafiał, ale też zdecydowanie wygrywał indywidualne pojedynki z Michałem Jankowskim. Choć po turnieju we Wrocławiu trener Piotr Ignatowicz przyznawał, że poziom prezentowany przez Tatuma jest za niski, to w starciu z Śląskiem mierzący 200 cm wzrostu skrzydłowy starał się tej opinii zupełnie zaprzeczyć.
W przedsezonowych derbach nie zabrakło zarówno emocji, jak i efektownych zagrań. Kibicom mógł podobać się m.in. wsad Filipa Dylewicza nad Mateuszem Jarmakowiczem, widowiskowy blok Camerona Tatuma na Rashadzie Maddenie pod koszem, czy alley-oop Maddena z Jarvisem Williamsem, który doprowadził do remisu.
Po raz kolejny szkoleniowiec czarno-zielonych miał problem z rotacją pod koszem. Już w połowie czwartej kwarty na ławce rezerwowych z powodu popełnienia pięciu przewinień zasiadali Damontre Harris, Piotr Niedźwiedzki i 19-letni Michał Marek. Najwyższym koszykarzem w barwach Turowa był więc Filip Dylewicz. Choć popularny Dylu przestrzelił dwa rzuty w końcówce czwartej kwarty, to ze swojego występu mógł być zadowolony. Zdobył 17 punktów i mógł poszczycić się stuprocentową skutecznością w rzutach za dwa.
Brak centymetrów pod koszem gospodarzy skrzętnie wykorzystywał jednak skoczny Jarvis Williams. Amerykanin sporą część swoich akcji kończył wsadem i w całym pojedynku zdobył łącznie 30 punktów.
PGE Turów Zgorzelec - WKS Śląsk Wrocław 106:99 (25:23, 25:25, 18:16, 20:24, 18:11)
PGE Turów: Tatum 22, Kostrzewski 20, Dylewicz 17, Dillon 14, Niedźwiedzki 10, Harris 8, Karolak 7, Novak 6, Marek 2, Gospodarek 0.
WKS Śląsk: Williams 30, Chanas 13, Heath 13, Kovalenko 9, Smith 9, Jarmakowicz 7, Madden 6, Jankowski 5, Sutton 4, Stawiak 3.