Do 3 minuty i stanu 8:8 mecz toczył się punkt za punkt przy niemal 100-procentowej skuteczności. Goście świetnie dogrywali pod kosz, gospodarze odpowiadali indywidualnymi akcjami. Potem jednak na parkiecie królowali gracze Kotwicy. Świetnie grał Brandon Crone, punkty dorzucali Drew Naymick i Kevin Hamilton. Podopieczni Sebastiana Machowskiego grali niemal bezbłędnie w obronie, w ataku zdobywali punkty niemal z każdej pozycji. Pierwszą kwartę wygrali 27:16, drugą 20:14 grając na 60-procentowej skuteczności rzutów za dwa.
Nic dobrego natomiast nie można powiedzieć o grze Eugeniusza Kijewskiego. Gospodarze zupełnie nie radzili sobie z twardą obroną kołobrzeżan i seryjnie pudłowali (10/26 za dwa i 1/10 za trzy), w związku z czym 9 zbiórek w ataku na niewiele się zdało. - Nie możemy tak zaczynać meczów - złościł się trener poznaniaków. - Mamy chyba jakiś problem mentalny, bo na początku spotkania nie graliśmy z zębem. Takie coś nie może powtórzyć się w środę z Anwilem - dodał. - Nie wiem, co się z nami stało. Na treningach gryziemy parkiet, a przychodzi mecz i jest problem - powiedział kapitan PBG Basket Rafał Bigus.
Gdy na początku drugiej połowy Paweł Kikowski przeprowadził akcję 2+1, a później kolejne dwa punkty dorzucił Crone, wydawało się, że jest po meczu. Gospodarze rzucili jednak 9 kolejnych punktów (40:52) wlewając w serca swoje i kibiców nadzieję na końcowy sukces. Trener Machowski poprosił o przerwę, poukładał swój zespół i do końca kwarty jego koszykarze utrzymali 11-punktową przewagę.
W ostatniej części jednak gracze Kotwicy zupełnie przestali grać swoją koszykówkę, przeprowadzali wiele indywidualnych akcji, które w większości kończyły się niepowodzeniami (w drugiej połowie 13 strat przy 6 gospodarzy). W szeregi gospodarzy sporo ożywienia wnieśli Jan Mocnik oraz Rafał Bigus i na trzy minuty przed końcem na tablicy wyników pojawił się remis po 68. Po akcjach Kikowskiego i Hamiltona chwilę później było 70:75, ale trójką odpowiedział Wojciech Szawarski. Za chwilę poznaniacy wyprowadzali kolejną akcję, ale Alex McLean, z niemal idealnej pozycji, nie trafił dobitki. W odpowiedzi Dawid Przybyszewski trafił spod kosza. Było 73:77 i 25 sekund do końca. Gospodarze próbowali ratować się faulami, ale Crome był bezbłędny z linii rzutów osobistych.
- Takie końcówki nie powinny się zdarzyć i mamy nad czym pracować - przyznał po meczu Machowski. - Gdy po pierwszej części prowadzi się zdecydowanie, to czasami zdarza się, że każdy zawodnik chce samemu skończyć akcję, to nie powinno się przytrafić, ale niestety tak się stało. Stąd nerwowa końcówka - dodał Piotr Stelmach.
Dla Kotwicy spotkanie z poznaniakami było 7 z kolei zakończony zwycięstwem, dzięki czemu awansowali na pierwsze miejsce w tabeli PLK. W kolejnym meczu na wyjeździe zmierzą się z Bank BPS Basket Kwidzyn. Poznaniacy w środę podejmą Anwil Włocławek.
PBG Basket Poznań - Kotwica Kołobrzeg 77:81 (16:27, 14:20, 22:16, 25:18)
PBG Basket: Wojciech Szawarski 22, Alex McLeane 14, Adam Wójcik 11, Miah Davis 8, Jan Mocnik 7, Gerald Brown 6, Rafał Bigus 5, Marcin Flieger 2, Bobby Brannen 2, Stanisław Prus 0, Tomasz Smorawiński 0.
Kotwica: Brandon Crone 13, Paweł Kikowski 12, Dawid Przybyszewski 11, Julien Mills 10, Kevin Hamilton 10, Drew Naymick 8, Sefton Barrett 7, Piotr Stelmach 6, Tomasz Cielebąk 4.