Fatalna gra Trefla. Tylko cztery asysty!

Bardzo słaby występ na inaugurację sezonu zanotowali koszykarze Trefla Sopot. W derbowym pojedynku przegrali z Asseco Gdynia różnicą 22 punktów, ledwo przekraczając granicę 50 oczek w całym meczu!

Przed meczem bukmacherzy nie mieli żadnych wątpliwości - faworytem 26. Derbów Trójmiasta był Trefl Sopot. Podopieczni Zorana Marticia dość niespodziewanie bardzo dobrze spisywali się w spotkaniach przedsezonowych, wygrywając siedem z dwunastu pojedynków. Żółto-czarni pozostawili po sobie przyzwoite wrażenie. Wszystko wskazywało na to, że dobrą passą podtrzymają także w inauguracyjnym starciu z Asseco Gdynia.

Tak się jednak nie stało. Od samego początku spotkanie nie układało się po myśli sopocian. Gdynianie konsekwentnie wykorzystywali swoje przewagi, dogrywając piłkę pod kosz. Z tej strefy goście zdobywali aż 38 punktów. Dużo wnieśli także zmiennicy gdynian, którzy uzyskali 24 oczka.

Sopocianie wyglądali na zagubionych, tak jakby nie wiedzieli do końca, co mają grać. O tym świadczy chociażby fakt, że żółto-czarni zanotowali zaledwie cztery asysty w ciągu całego meczu!

Po zakończeniu spotkania porozmawialiśmy ze Sławomirem Sikorą, który na parkiecie spędził 13 minut. W tym czasie zdobył dwa punkty i miał dwie zbiórki.

WP SportoweFakty: Gdzie wyparowała forma Trefla Sopot z meczów sparingowych? Aż trudno było uwierzyć, że tak dobrze prezentujący się zespół w okresie przygotowawczym może zagrać tak fatalne zawody na inaugurację.

Sławomir Sikora: Trochę się pogubiliśmy. Nie tak zakładaliśmy sobie to spotkanie. Trzeba to wziąć na klatę i iść dalej, bo sezon dość długi.

Co poszło nie tak?

- Trudno tak na gorąco to ocenić. To z pewnością przeanalizują nasi trenerzy, którzy podzielą się opiniami na ten temat. Pewnie coś pozmieniamy w kolejnych meczach. Zagraliśmy nie tak agresywnie, jak sobie zakładaliśmy. Inaczej to wyglądało w okresie przedsezonowym. Może paraliż? To był pierwszy sezon w sezonie, w dodatku derby. Każdy w swojej głowie rozgrywał coś innego.

Te obchody XX-lecia sopockiej koszykówki wpłynęły na waszą postawę?

- Nie. Myślę, że bardziej wpłynął na nas fakt, że był to po prostu pierwszy mecz sezonu. To już gra na poważnie, nie czas na błędy.

Nie było w ogóle zespołowej gry. Zanotowaliście zaledwie cztery asysty...

- To się bardzo rzadko zdarza. Nikt nie podejmował odważnych decyzji. Nie brał na siebie odpowiedzialności, by spenetrować, odegrać. Nie było tej zespołowości.

Rywale z Gdyni mówią, że byli bardzo agresywni w obronie i tym wam utrudnili grę. Faktycznie tak było?

- Tak. Dało się to odczuć. Bardzo mocno bronili strefy podkoszowej. Należą im się gratulacje. Dużo było fizyczności w ich grze. My nie potrafiliśmy odpowiedzieć tym samym. Powinniśmy bić się z nimi jak mężczyźni, a tego nie było.

Macie cały tydzień na to, aby przeanalizować mecz z Asseco i wyeliminować błędy.

- To prawda. Jeszcze raz zobaczymy derbowe spotkanie i je dokładnie przeanalizujemy. Trener podzieli się swoją wiedzą na temat naszych błędów. Trudno cokolwiek dobrego powiedzieć po takim meczu, kiedy przegrywa się różnicą ponad 20 punktów.

[b]Rozmawiał Karol Wasiek

[/b]

Komentarze (0)