Przed meczem bukmacherzy nie mieli żadnych wątpliwości - faworytem 26. Derbów Trójmiasta był Trefl Sopot. Podopieczni Zorana Marticia dość niespodziewanie bardzo dobrze spisywali się w spotkaniach przedsezonowych, wygrywając siedem z dwunastu pojedynków. Żółto-czarni pozostawili po sobie przyzwoite wrażenie. Wszystko wskazywało na to, że dobrą passą podtrzymają także w inauguracyjnym starciu z Asseco Gdynia.
Tak się jednak nie stało. Od samego początku spotkanie nie układało się po myśli sopocian. Gdynianie konsekwentnie wykorzystywali swoje przewagi, dogrywając piłkę pod kosz. Z tej strefy goście zdobywali aż 38 punktów. Dużo wnieśli także zmiennicy gdynian, którzy uzyskali 24 oczka.
Sopocianie wyglądali na zagubionych, tak jakby nie wiedzieli do końca, co mają grać. O tym świadczy chociażby fakt, że żółto-czarni zanotowali zaledwie cztery asysty w ciągu całego meczu!
Po zakończeniu spotkania porozmawialiśmy ze Sławomirem Sikorą, który na parkiecie spędził 13 minut. W tym czasie zdobył dwa punkty i miał dwie zbiórki.
WP SportoweFakty: Gdzie wyparowała forma Trefla Sopot z meczów sparingowych? Aż trudno było uwierzyć, że tak dobrze prezentujący się zespół w okresie przygotowawczym może zagrać tak fatalne zawody na inaugurację.
Sławomir Sikora: Trochę się pogubiliśmy. Nie tak zakładaliśmy sobie to spotkanie. Trzeba to wziąć na klatę i iść dalej, bo sezon dość długi.
Co poszło nie tak?
- Trudno tak na gorąco to ocenić. To z pewnością przeanalizują nasi trenerzy, którzy podzielą się opiniami na ten temat. Pewnie coś pozmieniamy w kolejnych meczach. Zagraliśmy nie tak agresywnie, jak sobie zakładaliśmy. Inaczej to wyglądało w okresie przedsezonowym. Może paraliż? To był pierwszy sezon w sezonie, w dodatku derby. Każdy w swojej głowie rozgrywał coś innego.
Te obchody XX-lecia sopockiej koszykówki wpłynęły na waszą postawę?
- Nie. Myślę, że bardziej wpłynął na nas fakt, że był to po prostu pierwszy mecz sezonu. To już gra na poważnie, nie czas na błędy.
Nie było w ogóle zespołowej gry. Zanotowaliście zaledwie cztery asysty...
- To się bardzo rzadko zdarza. Nikt nie podejmował odważnych decyzji. Nie brał na siebie odpowiedzialności, by spenetrować, odegrać. Nie było tej zespołowości.
Rywale z Gdyni mówią, że byli bardzo agresywni w obronie i tym wam utrudnili grę. Faktycznie tak było?
- Tak. Dało się to odczuć. Bardzo mocno bronili strefy podkoszowej. Należą im się gratulacje. Dużo było fizyczności w ich grze. My nie potrafiliśmy odpowiedzieć tym samym. Powinniśmy bić się z nimi jak mężczyźni, a tego nie było.
Macie cały tydzień na to, aby przeanalizować mecz z Asseco i wyeliminować błędy.
- To prawda. Jeszcze raz zobaczymy derbowe spotkanie i je dokładnie przeanalizujemy. Trener podzieli się swoją wiedzą na temat naszych błędów. Trudno cokolwiek dobrego powiedzieć po takim meczu, kiedy przegrywa się różnicą ponad 20 punktów.
[b]Rozmawiał Karol Wasiek
[/b]