Łukasz Wiśniewski: W pierwszej połowie w obronie byliśmy jak tyczki

Polski Cukier Toruń po dwóch dogrywkach pokonał MKS Dąbrowa Górnicza. Twarde Pierniki po pierwszej połowie przegrywały 14 punktami, ale zdołały odwrócić losy rywalizacji. - W obronie byliśmy jak tyczki - przyznał Łukasz Wiśniewski.

Polski Cukier Toruń w meczu przeciwko MKS-owi Dąbrowa Górnicza pokazał dwa oblicza. Do przerwy Twarde Pierniki słabo spisywały się w defensywie, ale w drugiej części gry w torunianie w niczym nie przypominali zespołu z pierwszej połowy. - Na drugą połowę wyszliśmy bardziej skoncentrowani, co odmieniło oblicze spotkania. Cieszymy się z drugiego zwycięstwa, ale wychodzimy z założenia, że robimy wszystko małymi krokami. Przygotowujemy się do jednego meczu i nie wybiegamy za daleko w przyszłość - przyznał Łukasz Wiśniewski.

Po emocjonującej końcówce i dwóch dogrywkach Polski Cukier Toruń wygrał 96:94. W decydujących momentach spotkania torunianie utrzymali nerwy na wodzy i przechylili szalę zwycięstwa na swoją stronę. Drugą dogrywkę Twarde Pierniki rozpoczęły od zdobyciu siedmiu punktów z rzędu. Mimo zrywu dąbrowian goście zdołali utrzymać przewagę. - Z mojej perspektywy najważniejsze jest zwycięstwo. Cieszę się, że w końcu trafialiśmy rzuty wolne. W drugiej połowie poprawiliśmy defensywę, a w pierwszej części byliśmy jak tyczki na boisku. Po prostu rywale grali, a my staliśmy i się patrzyliśmy - przyznał koszykarz toruńskiego klubu

Wiśniewski był jednym z liderów swojego zespołu. Na swoim koncie zapisał 23 punkty i nie zawodził w najważniejszych momentach. Na początku drugiej dogrywki zdobył ważnych 5 punktów, które pozwoliły torunianom na uzyskanie przewagi nad rywalami. - Myślę, że utrzymanie koncentracji w końcówkach zależy od predyspozycji psychicznych zawodnika - powiedział gracz Polskiego Cukru Toruń.

Po dwóch kolejkach Twarde Pierniki mają na swoim koncie dwa zwycięstwa. Po zwycięstwie z Turowem Zgorzelec, torunianie pokazali dobre przygotowanie fizyczne w meczu z MKS-em Dąbrowa Górnicza. Pojedynek ten trwał ponad dwie godziny. - Pierwsza i druga dogrywka pokazała, że fizycznie dobrze wyglądamy. Możemy grać 40, a nawet 50 minut. Dużo serca i zdrowia zostawiliśmy na parkiecie i opłaciło się to - stwierdził Wiśniewski.

Komentarze (0)