[color=#000000]To nie był mecz jak każdy inny. To był wyjątkowy spektakl, który mógł przyprawić kibiców o palpitację serca. W połowie trzeciej kwarty wydawało się, że gospodarze mają rywali już na łopatkach, bo prowadzili różnicą 18 punktów! Ale dali się dopaść w końcówce czwartej odsłony i od tej pory rozpoczął się prawdziwy horror, który zakończył się dopiero po dwóch dogrywkach!
Niedzielne spotkanie lepiej otworzyli torunianie, którzy po kilku akcjach prowadzili 6:0, ale miejscowi w błyskawicznym tempie dogonili rywala, głównie za sprawą Jakuba Dłoniaka i Sama Dowera i zaczęli z biegiem minut przejmować inicjatywę. Ich dominacja trwała długo i poparta była wynikiem. Po runie 14:4 na początku drugiej odsłony, ich przewaga zaczęła wyraźnie rosnąć i po pierwszej połowie sięgnęła już 14 punktów, choć wcześniej była jeszcze wyższa.
Gospodarze byli tak rozochoceni, że po przerwie postanowili wbić rywalowi gwóźdź do trumny. Po pięciu minutach trzeciej kwarty ich prowadzenie wzrosło do 18 punktów (56:38) i wydawało się, że wielkich emocji kibice w tym spotkaniu już nie doświadczą. Nic bardziej mylnego!
Jeszcze w trzeciej kwarcie torunianie zabrali się za odrabianie strat. Piekielnie skuteczni w tym fragmencie gry, a także na początku czwartej odsłony byli Danny Gibson i Markeith Cummings. Gonitwa za rywalem trwała w najlepszy i już na sześć minut do ostatniej syreny tej kwarty koszykarze Polskiego Cukru mogli cieszyć się z realizacji pierwszego celu - dopadli przeciwnika.
Gospodarze wówczas zaczęli większość piłek kierować do Dowera, a ten był naprawdę skuteczny. Mimo to zwycięzcy po czterech kwartach wyłonić się nie udało. Dziać zaczęło się jednak dopiero w dogrywce! Obie drużyny wymieniały cios za ciosem, raz jedni byli bliżej zwycięstwa, innym razem drudzy. I tak po pięciu minutach kibice łapali się za głowy, bo na tablicy wynik się zmieniał co prawda, ale po jednej i drugiej stronie było tyle samo punktów. [/color]
[color=#000000]I wreszcie nadeszła druga dogrywka, a w niej niewątpliwie bohaterem został Łukasz Wiśniewski, który szybko zdobył pięć bardzo ważnych punktów, w tym trafił jedną "trójkę". Dąbrowianie nie składali broni, ale w ostatnich sekundach "Wiśni" ręka na linii osobistych nie drała. W całym spotkaniu trafił 7/8 rzutów wolnych. Spudłował tylko raz w drugiej dogrywce, ale nie miało to poważnych konsekwencji, dlatego śmiało można go okrzyknąć mianem bohatera.
Mimo wszystko, gospodarzom należą się wielkie brawa za walkę w tym pojedynku do upadłego![/color]
MKS Dąbrowa Górnicza - Polski Cukier Toruń 94:96 (19:17, 23:11, 15:20, 15:24, d. 10:10, d. 12:14)
MKS: Broadus 27, Dower 25, Dłoniak 18, Piechowicz 7, Zmarlak 6, Pamuła 5, O'Brien 3, Szymański 3, Dziemba
Polski Cukier: Gibson 28, Wiśniewski 23, Cummings 14, Milosević 11, Kornijenko 11, Michalak 9, Sulima, Michalski, Lisewski, Perka.
Ciekawe kiedy w AZS Walton zaskoczy aby tak grać . Bo na razie na tle tej dwójki prezentuje się słabo.