Paweł Turkiewicz: Za dużo samolubstwa

- Za dużo samolubstwa, z których potem brały się nerwy - powiedział trener Startu Lublin Paweł Turkiewicz, zapytany o główną przyczynę, dla której zeszłoroczny beniaminek TBL przegrał na wyjeździe z PGE Turowem Zgorzelec.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski

Start Lublin był równorzędnym rywalem dla PGE Turowa Zgorzelec tylko przez pierwszy kwadrans niedzielnego spotkania. Pięć ostatnich minut drugiej kwarty drużyna Pawła Turkiewicza przegrała jednak 3:15 i do przerwy miała 11 oczek strat (31:42).

- Szarpaliśmy, walczyliśmy cały czas, ale ogółem popełniliśmy zbyt dużo błędów w ataku i mieliśmy zbyt słabą selekcję rzutową, a także nie szukaliśmy partnerów na lepszych pozycjach, by ostatecznie myśleć o zwycięstwie w tym meczu - powiedział opiekun lubelskiego zespołu.

Start przegrywał z PGE Turowem na początku trzeciej kwarty 33:53, a ostatecznie zgorzelczanie wygrali różnicą 10 oczek, 76:66. Trener Turkiewicz największe pretensje mógł mieć do swoich zawodników o to, że nie grali zespołowo. Skuteczność na poziomie 34 procent za dwa (17/50) i 33 za trzy (9/27) wystarczy na cały komentarz.

- Za dużo samolubstwa, z których potem brały się nerwy. Przez to mieliśmy słabą decyzyjność i przeszkodziło nam to w byciu równorzędnym rywalem dla PGE Turowa przez całe spotkanie. W drugiej kwarcie mogliśmy powalczyć zdecydowanie lepiej. I choć w kolejnych fazach meczu próbowaliśmy wrócić, to jednak nerwy dawały znać o sobie do końca - dodawał Turkiewicz.

Zgorzelczanie odrobili "pracę domową" przed meczem. Podstawowy rozgrywający Startu, Jan Grzeliński nie miał wolnej przestrzeni i tym samym zakończył spotkanie z wynikiem 2/13 z gry, a środkowi Jarosław Trojan i Igor Chumakov łącznie mieli tylko 10 na 24 z gry i bardzo często próbowali swoich sił na półdystansie, czy nawet zza łukiem. Wysocy PGE Turowa skutecznie wypychali ich bowiem ze strefy podkoszowej.

- Niestety, możemy teraz się zastanawiać jak to by było, gdyby nasi wysocy częściej rzucali spod obręczy, niż z daleka. Możemy się zastanawiać co by były, gdybyśmy trafili kilka rzutów w momencie, w którym wyszliśmy na prowadzenie trzema punktami, czy gdyby nasz playmaker podjął inne decyzje i nie spowodował poprzez swoje straty, że PGE Turów poszedł kilka razy z kontry i uciekł na bezpieczną przewagę. Ten mecz jest już jednak za nami. Możemy się cieszyć, że walczyliśmy do końca i popełniliśmy tylko 12 błędów własnych - zakończył trener Startu.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×