Spotkanie do trzeciej kwarty należało do bardzo wyrównanych, co pokazują chociażby wyniki poszczególnych kwart. Pierwsza padła łupem przyjezdnych, którzy w ciągu pierwszych 10 minut wykorzystywali w głównej mierze swoich podkoszowych. Aż 14 z 18 punktów w tej części gry Astoria zdobyła bowiem właśnie rękami swoich wysokich graczy. Po stronie GTK bardzo dobrze rozpoczął pozyskany ponad tydzień temu z Torunia Kacper Radwański. To głównie dzięki niemu oraz Łukaszowi Bodychowi GTK dotrzymywało kroku gościom.
W kolejnej odsłonie kibice zgromadzeni w hali w dalszym ciągu mogli oglądać bardzo wyrównane widowisko. Żadna ze stron nie była bowiem w stanie wyraźniej odskoczyć przeciwnikowi. Najwyższe prowadzenie w drugiej kwarcie wynosiło bowiem zaledwie trzy punkty. Taki wynik na tablicy pojawił się dwukrotnie – raz na korzyść Astorii, a raz takie właśnie prowadzenie osiągnęła ekipa GTK. Do przerwy zespoły udały się jednak przy 2-punktowym prowadzeniu gospodarzy, co zwiastowało bardzo wyrównaną drugą połowę.
I tak też było. Kiedy już wydawało się, że któraś z ekip łapie wiatr w żagle i jest na dobrej drodze na oddalenie się od rywala, ten niemal natychmiast wracał do gry. Na trzy minuty przed końcem tej kwarty punkty po szybkim ataku zdobył Marcin Ecka i GTK prowadził wówczas 50:46. Czas wzięty przez Przemysława Gierszewskiego pomógł jednak jego podopiecznym, gdyż celnie zza łuku przymierzył rozgrywający najlepszy mecz w sezonie Sebastian Laydych. Gliwiczanie jednak szli po swoje, zdobyli 5 kolejnych "oczek" i na minutę przed końcem ich prowadzenie wynosiło 6 punktów. Bydgoszczanie potrafili jednak podciąć im skrzydła w postaci kolejnych 5 punktów – dwóch Piotra Robaka i po raz kolejny trójki Laydycha. Ostatni cios w tej kwarcie wyprowadził jednak Radwański, trafiając zza łuku.
Przed tygodniem GTK był, grając także na własnym parkiecie, na najlepszej drodze do odniesienia zwycięstwa z ACK UTH Rosą Radom. Wystarczyło jedynie lepiej rozegrać ostatnią kwartę. To się jednak nie udało i podopieczni Stanisława Mazanka musieli przełknąć gorzką pigułkę. Zapewne tydzień później mieli mocne postanowienie poprawy, aby po raz kolejny nie popełnić podobnego błędu. Astoria miała jednak inny plan i nie zamierzała ułatwiać gospodarzom zadania. I nie ułatwiła.
Ostatnią kwartę goście z Bydgoszczy rozpoczęli od 7 zdobytych punktów przy zerowym bilansie gospodarzy i koszmar GTK miał szansę się powtórzyć. No i ostatecznie się powtórzył, choć udało się jeszcze Kacprowi Radwańskiemu celną trójką wyprowadzić swój zespół na prowadzenie 68:65. To jednak był ostatni zryw gospodarzy w tym spotkaniu. Po czasie wziętym przez Przemka Gierszewskiego, jego gracze zdobyli kolejnych 10 punktów, co zapewniło im pierwsze wyjazdowe zwycięstwo w sezonie. Rozmiary porażki celnymi rzutami wolnymi zdołał jeszcze zmniejszyć były gracz Astorii, rozgrywający znakomite spotkanie Wojciech Fraś, ale to jego byli koledzy mogli się w sobotni wieczór cieszyć z wygranej.
GTK Gliwice – Astoria Bydgoszcz 70:75 (17:18, 20:17, 21:19, 12:21)
GTK: Radwański 19, Fraś 18 (13 zb.), Bodych 10, Pluta 7, Ecka 5, Wróbel 5, Piszczek 4, Pabian 2, Konsek 0.
Astoria: Laydych 17, Grod 16, Mazur 15, Szyttenholm 11, Piotr Robak 7, Łucka 3, Barszczyk 2, Fatz 2, Kutta 2.