- Niewykorzystane sytuacje się mszczą i to zostało dobitnie dzisiaj pokazane. Byliśmy bliscy wygranej, ale nie potrafiliśmy tego dowieźć do końca. To było dobre widowisko dla kibiców. Mieliśmy duży problem z zatrzymaniem Curtisa Millage, uczulałem swoich zawodników aby zatrzymać jego groźną penetrację. Szkoda, bo to zwycięstwo było nam bardzo potrzebne. Gratuluję drużynie z Ostrowa - powiedział Piotr Ignatowicz, trener zespołu ze Zgorzelca.
- Naszemu trenerowi należą się słowa przeprosin. My zawodnicy byliśmy winni temu, że mecz się tak potoczył. Mieliśmy już wypracowaną dużą zaliczkę, ale nie potrafiliśmy pokazać dojrzałości, wyrachowania, być może umiejętności, które przyczyniłyby się do zwycięstwa. Trener zrobił wszystko by wygrać to spotkanie, to my roztrwoniliśmy w krótkim czasie przewagę - dodał Filip Dylewicz, jeden z graczy PGE Turowa.
Koszykarze BM Slam Stali w trzeciej kwarcie przegrywali już różnicą 14 punktów, ale doprowadzili do dogrywki i ostatecznie zwyciężyli 95:92. - Gratuluję mojej drużynie za wolę walki. W momencie kiedy przeciwnik nam odskoczył nie przestawaliśmy grać i walczyliśmy w obronie. Dzisiaj każdy zawodnik który zagrał miał udział w zwycięstwie. Ta wygrana jest podwójnie ważna dla nas. Przez tydzień nie mieliśmy centra, a Deshawn Dellaney nie trenował przez 4 dni z powodu grypy - mówił Zoran Sretenovic, szkoleniowiec beniaminka PLK.
Postacią numer jeden niedzielnego meczu był Curtis Millage, zdobywca 41 punktów. Dopiero w trzeciej kwarcie na parkiecie pojawił się Adam Kaczmarzyk, który okazał się czarnym koniem, rzucając 8 punktów. - Wygraliśmy to spotkanie walką. Nie poddaliśmy się i chcieliśmy zmazać plamę po ostatnich porażkach. Walczyliśmy o każdą piłkę. Wygrał mocniejszy, bardziej zgrany zespół na boisku - kończy skrzydłowy "Stalówki".
jest w zespole który na 6 rozegranych spotkań ma jedno zwycięstwo , 5 porażek i zajmuje aktualnie 15 miejsce w Czytaj całość