- Na pewno był to dla nas bardzo trudne spotkanie. Tym bardziej więc chciałbym pogratulować moim chłopakom wytrzymałości oraz wysiłku, który włożyli w ten mecz, aby go wygrać - powiedział po zwycięstwie nad Śląskiem Wrocław trener Anwilu Włocławek, Igor Milicić.
Rottweilery pokonały odwiecznego rywala 82:74, choć jeszcze do przerwy przegrywały 36:42. Goście spisali się bardzo skutecznie w drugiej kwarcie - rzucili w niej 25 punktów - ale ogółem w trzech pozostałych odsłonach Anwil był skuteczniejszy. I ostatecznie zgarnął piąte zwycięstwo w sezonie.
- Wygraliśmy trzy kwarty z czterech, ale jednocześnie mimo to mogliśmy to spotkanie przegrać. Musimy pamiętać, że jeśli zaczynamy chodzić po boisku, brakuje nam ruchu, to wówczas bardzo szybko przestajemy być tym zespołem, jakim chcemy być - stwierdził chorwacki szkoleniowiec.
W ostatnich trzech meczach ligowych Rottweilery notowały średnio 16 strat. Tym razem popełnili tylko 10 błędów własnych, wymuszając przy tym aż 18 pomyłek wrocławian. Przy mniej więcej takim samym liczniku asysty (16 miejscowych, 17 przyjezdnych), to właśnie straty okazały sie kluczowe.
- Myślę, że bardzo ważne w tym meczu było to, iż kontrolowaliśmy nasze straty. To był taki detal, który mógł być kluczowy dla losów tego spotkania. Mniejsza liczba strat spowodowała, że mieliśmy większą liczbę posiadań. Ogółem uważam zatem, że byliśmy lepsi od rywala w tym meczu i bardzo się cieszę z tego, że udało nam się wygrać w tych derbach, czy też - jak nazywają tę rywalizację kibice - "Świętej Wojnie" - nie krył radości Milicić.
Mecz w Hali Mistrzów był dla Śląska drugim ligowym starciem, w którym drużynę z ławki rezerwowych poprowadził nowy-stary trener Emil Rajković. Póki co macedoński szkoleniowiec nie wygrał jeszcze w Tauron Basket Ligi, choć zmienił nieco styl gry zespołu na bardziej efektywny.
- Generalnie wrocławianie nie zaskoczyli nas niczym szczególnym. Owszem, na kilka rzutów - przede wszystkim w drugiej kwarcie - nie reagowaliśmy tak, jak powinniśmy reagować, aczkolwiek ogółem byliśmy przygotowani na tę grę. Widać to po tym, jak zagraliśmy w drugiej połowie. Śląsk rozpędził się w drugiej kwarcie, zdobywając 25 punktów, ale później nie grało im się tak łatwo, za co nam należą się brawa - zakończył swoją wypowiedź Milicić.