Kamil Chanas: Straty nas pogrążają

Jak przystało na rodowitego wrocławianina, Kamil Chanas bardzo ambicjonalnie podszedł do meczu z Anwilem Włocławek. Po zakończeniu spotkania doświadczony strzelec nie mógł być jednak zadowolony. - Straty nas pogrążają - powiedział zawodnik.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski

Czym byłaby prawdziwa "Święta Wojna" bez zawodników, którzy pamiętają czasy, gdy rywalizacja Anwilu Włocławek ze Śląskiem Wrocław dotyczyła walki o medale? Kamila Chanasa ominęły co prawda najbardziej zagorzałe starcia z przełomu lat 90-tych i obecnego wieku, ale koszykarz doskonale pamięta np. walkę o trzecie miejsce w sezonie 2006/2007.

W niedzielę Chanas ponownie starł się z włocławskim klubem. W Hali Mistrzów Śląsk nie występował w roli faworyta, ale mimo to mecz był wyrównany do samego końca. Do przerwy wrocławianie prowadzili nawet 42:36, a o ostatecznej porażce gości zadecydowały straty z końcówki spotkania.

- Straty są naszą zmorą od początku sezonu. Wielokrotnie nas to pogrążało. Ciągle mamy z tym problemy, ale też liczymy, że ten stan rzeczy w końcu ulegnie poprawie. Zmienił się trener i mam nadzieję, że niedługo zaczniemy wygrywać i wejdziemy na zwycięską ścieżkę - powiedział Chanas po zakończeniu spotkania.

30-letni strzelec przebywał w grze przez 25 minut i w tym czasie zdobył 10 punktów, trafiając m.in. dwukrotnie za trzy. Jego dobry występ nie odmienił jednak losów pojedynku 7. kolejki Tauron Basket Ligi.

- Chcieliśmy wygrać ten mecz, ale niestety się nie udało. Nasze straty plus wysoka skuteczność Anwilu sprawiły, że przegraliśmy po raz kolejny. Teraz jednak nie ma co dłużej zajmować się tym meczem. Skupiamy się już tylko na wtorkowym spotkaniu w ramach FIBA Europe Cup - dodał Chanas.

W lidze Śląsk legitymuje się bilansem 2-6 i zajmuje odległą, 15. pozycję w TBL. W FIBA Europe Cup natomiast wrocławianie wygrali dwa z czterech meczów i nadal mają szansę na awans do kolejnej rundy. Wtorkowym przeciwnikiem będzie Inter Bratysława.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×