Początek meczu w Toruniu układał się pod dyktando koszykarzy Siarki Tarnobrzeg. Dobra skuteczność przy rzutach z dystansu, a w szczególności Gary'ego Bella i Jakuba Zalewskiego spowodowały, że po pierwszych trzech kwartach tarnobrzeżanie dość pewnie prowadzili.
Jacek Winnicki, trener Polskiego Cukru Toruń, po raz kolejny w tym sezonie zwrócił uwagę na brak agresji w grze obronnej swojego zespołu. - To był bardzo trudny mecz, ale można powiedzieć, że sami zgotowaliśmy sobie taką sytuację. Mam na myśli grę w obronie, bo w pierwszej kwarcie rzuciliśmy przecież dziewiętnaście punktów, więc ofensywnie nie było wcale tak źle. Pozwoliliśmy sobie jednak rzucić aż trzydzieści, bo znów brakowało agresywności w obronie. Właściwie zmagaliśmy się z tym przez większość spotkania - zauważył.
Gospodarze robili co mogli, jednak goście potrafili znaleźć odpowiedź na każdy ruch Twardych Pierników. Torunianie zaczęli odrabiać straty dopiero pod koniec meczu. - Musieliśmy szukać jakichś rozwiązań i całe szczęście trafiła się rewelacyjna czwarta kwarta Danny'ego Gibsona, który praktycznie w minutę rzucił dziewięć punktów. Cieszę się, że udało się wyjść z minus pięć na plus cztery i utrzymać to do końca, ale jest jeszcze sporo aspektów, które musimy poprawić - zaznaczył Winnicki.
- Nie można powiedzieć, że Siarka nas czymś zaskoczyła. To my sami siebie zaskoczyliśmy brakiem agresywnej gry w obronie. Siarce tego nie brakowało i po prostu zdominowali nas w pierwszej połowie w sposób makabryczny. Musimy zrozumieć, że jeśli będziemy grać bez agresji, to przegramy z każdym - dodał szkoleniowiec Polskiego Cukru.
Za tydzień torunianie pojadą na trudny wyjazd do Zielonej Góry, gdzie zmierzą się z mistrzem Polski, Stelmetem. - Wszyscy wiedzą jaką drużyną jest Stelmet. Jeśli nie będziemy walczyć o każdą piłkę, to zielonogórzanie pokonają nas bez większego wysiłku. Nie jedziemy tam w roli faworyta, ale na pewno się nie poddamy. Jeśli jednak nie będziemy od początku meczu grać agresywnie, to nie mamy nawet czego szukać w Zielonej Górze - powiedział Winnicki.
Na koniec trener Twardych Pierników odniósł się do przykrej informacji, jaka w sobotę obiegła koszykarskie środowisko, czyli śmierci Andrzeja Kowalczyka. - Zmarł mój przyjaciel, postać ważna dla polskiej koszykówki. Chciałbym oddać mu hołd, bo to był dobry trener i dobry człowiek, który zbudował wszystko w klubie z Ostrowa. Cześć Jego Pamięci! - zakończył Jacek Winnicki.