Osłabieni tyszanie zdobyli Artego Arenę

Nawet bez dwójki kontuzjowanych zawodników Piotra Hałasa i Wojciecha Barycza koszykarze GKS Tychy po nerwowej końcówce potrafili wywieźć dwa punkty z Artego Areny.

Adrian Dudkiewicz
Adrian Dudkiewicz

Tyszanie już w pierwszej kwarcie szybko uzyskali znaczącą przewagę. Podopieczni Tomasza Jagiełki w inauguracyjnej odsłonie trafili aż pięć razy zza linii 6,75 centymetrów. Szczególnie dobrze robił to Tomasz Bzdyra, a rozbici bydgoszczanie nie byli w stanie odpowiedzieć przeciwnikom. - Wygraliśmy trzy ostatnie kwarty. Przegraliśmy jednak zdecydowanie pierwszą odsłonę, która miała znaczący wpływ na końcowy rezultat - żalił się rozgrywający gospodarzy Paweł Lewandowski.

Miejscowi dopiero od drugiej kwarty starali się dzielnie gonić wyżej notowanych przeciwników. Z każdą minutą zmniejszali swoje straty, chociaż już w pierwszej połowie trzy przewinienia złapał środkowy gospodarzy Dorian Szyttenholm, a dwa inny center Mateusz Fatz. Do przerwy tylko doświadczony Hubert Mazur zdobył aż 70 procent punktów całej swojej drużyny.

Znacznie ciekawsze rzeczy działy się po powrocie na parkiet. Tyszanie słabnęli w oczach, a Astoria doganiała rywali. Na półtorej minuty przed ostatnim gwizdkiem celnie zza łuku trafił Sebastian Laydych i GKS prowadził tylko 71:68. W nerwowej końcówce obie drużyny popełniały proste błędy. Piłkę po swoich ofensywnych zbiórkach tracili goście, a bydgoszczanie mieli szanse na doprowadzenie do dogrywki.

Przy stanie 68:71 pod koszem przyjezdnych faulowany był Paweł Lewandowski, który specjalnie trafił tylko jeden rzut wolny. Piłkę zebrali gospodarze, ale w ogromnym ścisku pod tablicą Dorian Szyttenholm odwrócony tyłem nie był w stanie rzucić do kosza. Tyszanie w decydujących momentach zatrzymali też skutecznie Huberta Mazura, który po przerwie nie zdobył żadnego punktu.

Nie był to też udany debiut dla nowego trenera gospodarzy Konrada Kaźmierczyka. - Końcówka zaważyła o naszej porażce. My wróciliśmy do gry po fatalnym początku i mocno pomogli nam też w tym kibice. Zabrakło jednego celnego rzutu, aby walczyć dalej w dogrywce - podsumował wszystko opiekun Astorii.

Astoria Bydgoszcz - GKS Tychy 69:71 (10:33, 18:12, 22:13, 19:13)

Astoria: Robak 18, Mazur 17, Lewandowski 9, Fatz 7, Laydych 7, Szyttenholm 7, Barszczyk 4, Grod 0, Kutta 0.

GKS: Bzdyra 24, Piechowicz 12, Deja 11, Szpyrka 9, Olczak 6, Dziemba 5, Basiński 3, Markowicz 1.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×