W Tarnobrzegu kibice są wręcz spragnieni zwycięstw. Przed niedzielnym meczem z Rosą, Siarka przegrała sześć z siedmiu ostatnich spotkań. Passy tej poprawić jednak nie zdołała. Uchodząca za faworyta Rosa musiała co prawda zostawić trochę sił w Tarnobrzegu, ale kiedy już przełamała rywala w drugiej połowie, ten całkowicie oddał jej pole do popisu.
Nie można jednak powiedzieć, że Siarka zaprezentowała się w niedzielę wyjątkowo słabo. Przeciwnie, momentami gospodarze prezentowali naprawdę poukładaną koszykówkę. Byli też względnie skuteczni, ale popełniali stanowczo za dużo błędów, by realnie myśleć o zwycięstwie (17 strat w całym spotkaniu). I nie pomógł im nawet szalejący w ataku Gary Bell, autor 27 punktów, 5 zbiórek i 2 asyst.
Początek meczu nie wskazywał jednak na to, że Rosa zakończy to spotkanie pewnym zwycięstwem. Obie drużyny jako cel obrały sobie uprzykrzanie życia przeciwnikowi. Ale koszykarze Siarki długo w tym postanowieniu nie wytrwali. Kiedy w drugiej kwarcie rzuty zaczęły wpadać Michałowi Sokołowskiemu i Igorowi Zajcewowi, Rosa powoli zaczęła budować przewagę. Ta sięgnęła dziewięciu punktów tuż przed przerwą.
Wynik w szeregach gospodarzy starał się trzymać właściwie tylko wspomniany Bell. W trzeciej kwarcie Siarka mocno się zmobilizowała, zbliżyła do rywala na jeden punkt i... znowu stanęła w miejscu. Goście ponownie byli bezwzględni. Tym razem przewagi, którą zbudowali, nie dali już sobie wydrzeć z rąk.
Rosa wygrała zatem po raz ósmy w tym sezonie. Siarka z kolei z bilansem 4-6 zajmuje 13. miejsce w ligowej tabeli, ale do zespołów z samego dna ma kilka "oczek" zapasu.
Siarka Tarnobrzeg - Rosa Radom 73:86 (15:12, 16:27, 18:23, 24:24)
Siarka: Bell 27, Robbins 14, Harris 13, Zalewski 11, Wall 6, Patoka 2, Strzelecki, Pandura, Młynarski.
Rosa: Sokołowski 23, Zajcew 18, Szymkiewicz 10, Harris 9, Thomas 7, Bonarek 7, Adams 6, Jeszke 4, Witka 2.