NBA: Kyrie Irving wrócił na boisko, wspólnie z Jamesem rozbili 76ers

Pierwszy mecz w tym sezonie, po półrocznej przerwie, rozegrał Kyrie Irving. Jego Cleveland Cavaliers rozbili minionej nocy w NBA grającą w tym roku poniżej krytyki Philadelphię 76ers.

Łukasz Żaguń
Łukasz Żaguń
East News

To był pierwszy mecz Irvinga od czasów ubiegłorocznych finałów ligi NBA. Amerykanin od razu jednak pojawił się w wyjściowej piątce Kawalerzystów. Momentami widać było, że do optymalnej formy dużo mu jeszcze brakuje, ale nie zmienia to faktu, że po tak długiej przerwie, spowodowanej poważną kontuzją rzepki, zaprezentował się przyzwoicie. Zdobył 12 punktów. Miał też 4 asysty i zbiórkę.

Zresztą, mecz z 76ers był dobrą okazją do powrotu na boisko Irvinga, bo ekipa z Philadelphii jak na razie jest łatwym dostarczycielem punktów w NBA. Koszykarze tego zespołu przegrali 28 mecz w sezonie (mają na koncie tylko jedno zwycięstwo)! Kawalerzyści także nie mieli problemów i bez skrupułów przejechali się po rywalu. A do wygranej poprowadził ich nie kto inny jak Lebron James, autor 23 punktów, 4 asyst i 5 zbiórek.

Szansę na ogranie Dwyane'a Wade'a i spółki zmarnowali natomiast koszykarze Portland Trail Blazers. Prowadzili oni w Miami różnicą 12 punktów, ale szybko przewagę roztrwonili i nie znaleźli żadnej recepty na grającego skutecznie Chrisa Bosha, który w tym spotkaniu zdobył 29 punktów. Z double-duble pojedynek kończył natomiast jego partner z zespołu, Hassan Whiteside (22 punkty, 11 zbiórek).

Bardzo gorąco minionej nocy było też w Orlando, skąd zwycięstwo wywiozła Atlanta Hawks. Klasą sam dla siebie w tym meczu był Kyle Korver, który aż 13 z 19 punktów zdobytych w całym spotkaniu, zaaplikował rywalom w decydującej, czwartej kwarcie.

Aż 255 punktów zdobyli w sumie koszykarze Denver Nuggets i New Orleans Pelicans. To ci drudzy mieli jednak w swoich szeregach prawdziwego lidera, a był nim Anthony Davis. Przed meczem istniało ryzyko, że Amerykanin w ogóle nie pojawi się na parkiecie ze względu na przeziębienie, ale ostatecznie lekarze zdążyli postawić go na nogi. I całe szczęście dla Pelicans.

Davis zakończył zawody z dorobkiem 27 punktów, 6 zbiórek i 1 asysty. Po drugiej stronie parkietu szalał natomiast Will Barton (32 punkty), ale w przeciwieństwie do Davisa, momentami grał zbyt samolubnie.

Wyniki:

Brooklyn Nets - Minnesota Timberwolves 85:100 (16:26, 27:26, 22:23, 20:25)
(Lopez 20, Bogdanović 13, Young 12 - Towns 24, Rubio 20, Martin 16, Wiggins 16)

Miami Heat - Portland Trail Blazers 116:109 (23:32, 29:30, 30:24, 34:23)
(Bosh 29, Whiteside 22, Wade 18 - Lillard 32, McCollum 20, Aminu 16)

Cleveland Cavaliers - Philadelphia 76ers 108:86 (21:25, 34:13, 33:22, 20:26)
(James 23, Dellavedova 20, Irving 12 - Noel 15, Sampson 10, McConnell 10)

Phoenix Suns - Milwaukee Bucks 95:101 (26:27, 27:18, 18:25, 24:31)
(Bledsoe 18, Warren 18, Tucker 12 - Middleton 26, Carter-Williams 20, Monroe 13)

Orlando Magic - Atlanta Hawks 100:103 (29:25, 13:27, 36:25, 22:26)
(Vucević 20, Fournier 17, Payton 14 - Korver 19, Scott 15, Teague 14, Horford 14)

Toronto Raptors - Sacramento Kings 94:104 (18:37, 30:18, 22:23, 24:26)
(DeRozan 28, Patterson 18, Johnson 14 - Rondo 19, Gay 19, Casspi 15, Cousins 15)

Denver Nuggets - New Orleans Pelicans 125:130 (31:36, 43:31, 22:32, 29:31)
(Barton 32, Faried 21, Gallinari 18 - Davis 27, Evans 21, Holiday 21)

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×