Kervin Bristol, czyli miał być demon

WP SportoweFakty / Marcin Chyła
WP SportoweFakty / Marcin Chyła

Kervin Bristol miał być zawodnikiem, który nawet jeśli nie zdominuje walki pod tablicami w całej Tauron Basket Lidze, to jednak zapewni Anwilowi Włocławek komfort w strefie podkoszowej. Tymczasem rzeczywistość brutalnie zweryfikowała Haitańczyka.

Gdy Kervin Bristol zastąpił w Anwilu Włocławek kontuzjowanego Kurta Looby'ego, powodów do kręcenia głową nie miał nikt. Ani trener Igor Milicić, który zastanawiał się nad zatrudnieniem Haitańczyka wcześniej, ani inni zawodnicy zespołu, ani kibice klubu.

CV Bristola imponowało. Dla ukraińskiego MBC Mikołajów 27-latek notował przeciętnie aż 12,4 zbiórki na mecz (oraz 12,7 punktu), bez większych problemów wygrywając ligową klasyfikację w tym elemencie. Powyżej 10 zbiórek uzyskiwał również w innych ligach: tureckiej i słoweńskiej, co ostatecznie doprowadziło go do lukratywnego kontraktu w rosyjskiej Krasnye Krylia Samara w sezonie 2014/2015.

Rywalizująca wówczas w lidze VTB, ekipa Czerwonych Skrzydeł potrzebowała środkowego, który zapewni im spokój w strefie podkoszowej i Haitańczyk spełnił pokładane w nim nadzieje. Choć grał mniej, niż w poprzednich latach, zbierał średnio 9,6 piłki na mecz, co dało mu drugie miejsce w całych rozgrywkach.

Słowem - wydawało się, że o ewentualnej pomyłce przy wyborze nie mogło być mowy. Po pierwsze: zawodnik znalazł się w kręgu zainteresowań trenera Milicicia jeszcze na wcześniejszym etapie budowy drużyny, a po drugie: szereg pozytywnych opinii o Haitańczyku nakazywał sądzić, że jego transfer to strzał w dziesiątkę.

Pozytywnie o Bristolu wypowiadał się m.in. aktualny lider Anwilu, David Jelinek, który występował z 27-letnim środkowym w ekipie Krasnye Krylia.

- Kervin to zawodnik o bardzo podobnym profilu, co Kurt. Przede wszystkim, choć to pewnie wszyscy wiedzą, jego główną zaletą są zbiórki oraz gra pick and roll. Dodatkowo jest niezłym obrońcą, który potrafi grać skutecznie i w defensywie zespołowej i jeden na jednego. Kurt bardzo szybko wpasował się w nasz zespół, liczymy, że w przypadku Kervina będzie podobnie - mówił Czech.

Pozytywną laurkę Bristolowi wystawił również Krzysztof Szubarga, którego klub z Włocławka pytał o opinię. Polski rozgrywający grał razem z Haitańczykiem w ukraińskim Mikołajowie. Co ciekawe, dobre opinie o zawodniku w koszykarskiej Polsce sprawiły, że nie tylko Anwil interesował się tym graczem. Zatrudnienie go rozważali również w Kutnie i Koszalinie.

To wszystko sprawiło, że trener Milicić był bardzo zadowolony z transferu gracza. - Kervin przede wszystkim świetnie zbiera. Na pewno każdy zdążył prześledzić jego karierę i widział, jak on grał w innych ligach, np. rosyjskiej, ukraińskiej czy tureckiej. Do tego bardzo dobrze biega do kontr, jest mobilnym graczem i potrafi być skuteczny, zarówno w ataku, jak i obronie, w akcjach pick and roll - opisuje opiekun Rottweilerów - mówił szkoleniowiec tuż po transferze.

Dzisiaj, gdy mijają właśnie dwa miesiące od podpisania umowy z Bristolem, brakuje jednak pozytywnych opinii o grze 27-letniego centra. Haitańczyk ani razu jeszcze w żadnym z 10 meczów nie zanotował double-double, które jest znakiem rozpoznawczym najlepszych środkowych (podwójną zdobycz zdążył zaliczyć w tym czasie nawet wspomniany David Jelinek), a swoje najlepsze spotkania - odpowiednio 10 punktów i trzy zbiórki oraz 15 punktów i siedem zbiórek - zaliczył przeciwko najsłabszym ligowym rywalom: Polpharmie Starogard Gdański i Siarce Tarnobrzeg.

W minioną niedzielę natomiast Bristol boleśnie zderzył się ze ścianą, jaką okazał się Stelmet Zielona Góra. Zero punktów i zero zbiórek w kwadrans to prawdopodobnie najsłabszy wynik w lidze, biorąc pod uwagę wszystkich środkowych. Aczkolwiek osądzanie 27-latka za pomocą tego spotkania nie do końca jest sprawiedliwe, gdyż słabo zagrali wówczas wszyscy koszykarze Anwilu.

Pytanie brzmi: dlaczego Bristol gra tak słabo? Niespełna 17 minut, które zawodnik dostaje przeciętnie w każdym spotkaniu od trenera, to nie jest czas, który pozwoli zdominować walkę na tablicach, ale jednocześnie - nie jest to czas, w którym nie można zaznaczyć swojej obecności na parkiecie celnymi rzutami, kilkoma zbiórkami notowany częściej niż co kilka-kilkanaście akcji czy skutecznym blokiem oraz dobrą defensywą.

Niestety, odpowiedzi brakuje. I to nie jednoznacznej, ale jakiejkolwiek. Nikt nie potrafi odpowiedzieć na pytanie dlaczego zawodnik, który dominował w walce na tablicach właściwie w każdej lidze, w której grał wcześniej, obecnie ma tak wielkie problemy w TBL. Dwa miesiące to czas, w którym argumenty o aklimatyzacji w mieście czy zespole, a także o dołku fizycznym, tracą na znaczeniu. Czy to oznacza, że klub z Włocławka doszedł już do ściany?

Komentarze (1)
avatar
b90
23.12.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jeszcze niedawno było "dajcie mu czas, ja w niego wierze", a teraz że słaby? Widzę że w końcu przejrzeliście na oczy bo piszecie o tym o czym większość wiedziała po kilku meczach. Widać że face Czytaj całość