Była już końcówka spotkania między Anwilem Włocławek a Treflem Sopot i od kilku minut zawodnicy obu drużyn oraz kibice zgromadzeni w Hali Mistrzów wiedzieli, że losy spotkania są rozstrzygnięte. Niestety dla sopocian, w tym trudnym momencie kontuzji nabawił się Marcin Stefański.
32-letni podkoszowy nie grał zbyt dobrego spotkania, aczkolwiek indolencję w ataku (1/5 z gry) nadrabiał postawą na deskach (dziewięć zbiórek, w tym trzy w ataku). I to właśnie apetyt na kolejną zebraną piłkę spowodował uraz stawu skokowego.
Uraz na tyle bolesny, że doświadczony zawodnik nie był w stanie opuścić parkietu o własnych siłach. I choć zbyt wcześnie jest aby mówić czy kontuzja jest poważna, czy jednak Stefański będzie do dyspozycji trenera Zorana Marticia w najbliższych meczach, dobrą wiadomością jest to, że Halę Mistrzów gracz opuszczał bez asekuracji kolegów z zespołu.
Trefl Sopot przegrał po raz dziesiąty w sezonie, tym razem 60:76.