- Dla nas był to trudny mecz, dlatego tym bardziej się cieszymy, że wywozimy z Sopotu zwycięstwo. Od początku spotkanie nie układało się po naszej myśli - mówi Wojciech Kamiński, szkoleniowiec Rosy Radom.
Pierwsze minuty spotkania były pod dyktando sopocian. Podopieczni Zorana Marticia pod koniec premierowej kwarty prowadzili 16:12. Gospodarze grali bardzo agresywnie po obu stronach parkietu, z czym nie do końca radzili sobie radomianie.
- Drużyna z Sopotu zagrała bardzo ambitnie, postawiła nam trudne warunki. Walczyła z nami do samego końca. Za to należą się gratulacje - dodaje.
Z biegiem czasu podopieczni Kamińskiego potrafili zaadoptować się do warunków, które postawili sopocianie. Przy okazji radomianie przyspieszyli swoją grę i zaczęli wyprowadzać kontrataki, które okazały się zabójcze dla gospodarzy. Duża liczba strat (22) po stronie sopocian uniemożliwiała im skuteczną walkę z Rosą.
- Klucz? Od drugiej połowy zaczęliśmy grać zdecydowanie szybciej. Uważam, że za to należą się słowa uznania moim zawodnikom - zaznacza trener Rosy, który zmartwiony jest kontuzją Igora Zajcewa, jednego z lepszych koszykarzy zespołu w ostatnich tygodniach.
- Martwi kontuzja Igora, ale takie jest życie. Szykujemy się do kolejnego starcia ligowego. Chcemy wygrać z Polfarmexem - komentuje.