Ater Majok: Straty nas zabiły. Musimy wyciągnąć z tego meczu

WP SportoweFakty / Rafał Sobierański
WP SportoweFakty / Rafał Sobierański

Trefl Sopot nie podtrzymał swojej pasji w meczach w Hali Stulecia. W środowy wieczór koszykarze Zorana Marticia musieli uznać wyższość Rosy Radom.

Trefl Sopot w ostatnich tygodniach był niepokonany w Hali Stulecia. Gracze znad morza pokonali w tym obiekcie AZS Koszalin, Polfarmex Kutno i Start Lublin. Z nadziejami na kolejną wygraną koszykarze Zorana Marticia przystąpili do starcia z Rosą Radom.

Pierwsza połowa wskazywała na to, że seria sopocian może zostać podtrzymana. Gospodarze grali z dużym zaangażowaniem i agresją. To nieco zaskoczyło radomian, którzy byli nieco uśpieni i apatyczni. Rozkręcili się po przerwie. Gracze Wojciecha Kamińskiego zaczęli grać szybciej i skuteczniej, co dało im kolejne zwycięstwo w TBL.

- W pierwszej połowie pokazaliśmy z naprawdę niezłej strony. Walczyliśmy i cały czas byliśmy w grze. Uważam, że nasza gra mogła się w miarę podobać. Po przerwie to zwycięstwo wyślizgnęło nam się z dłoni i rywale to wykorzystali - zaznacza Ater Majok, który rozegrał jedno z najlepszych spotkań w barwach Trefla Sopot. Sudańczyk zaliczył double-double, zdobywając 16 punktów i 10 zbiórek.

Nie ma co ukrywać, że kluczowym elementem tego spotkania była duża liczba strat po stronie Trefla. - 22 straty nas zabiły. Trudno jest wygrać mecz, kiedy popełnia się tyle błędów. Praktycznie jest to niemożliwe. Tym bardziej, że graliśmy z naprawdę renomowanym zespołem, jakim jest Rosa Radom - podkreśla Majok.

W niedzielę sopocianie mają okazję się zrehabilitować. Na wyjeździe zagrają z BM Slam Stal Ostrów Wielkopolski.

- Nie pozostaje nam nic innego, jak tylko przeanalizować ten mecz, wyciągnąć wnioski i zapomnieć o nim. Przed nami kolejne wyzwania. Mam nadzieję, że zaczniemy prezentować się lepiej i wygrywać - komentuje Sudańczyk.

Komentarze (0)