- Szkoda tego meczu, tym bardziej, że graliśmy w Hali Gryfia, w której do pory byliśmy niepokonani. Porażki w Słupsku nie powinny nam się przydarzać - szczerze przyznaje Grzegorz Surmacz, dla którego było to drugie spotkanie w barwach Energi Czarnych Słupsk. Polski skrzydłowy zdobył 10 punktów i był trzecim strzelcem w zespole.
Podopieczni Donaldasa Kairysa fatalnie rozpoczęli środowe spotkanie. Już do przerwy mieli 11 punktów straty. Dąbrowianie po zmianie stron powiększyli nawet swoje prowadzenie, ale z biegiem czasu słupszczanie opanowali sytuację i zaczęli gonić rywali.
Gospodarze wyszli nawet na prowadzenie (57:56), ale w końcówce skuteczniejsi okazali się gracze Drażena Anzulovicia. Czego zabrakło gospodarzom do zwycięstwa?
- Do przerwy mieliśmy 11 punktów straty. Później nawet udało się nam wyjść na prowadzenie, ale straciliśmy sporo sił i goście to wykorzystali. Brakowało energii i celnych rzutów - zauważa Surmacz.
Słupszczanie ponieśli pierwszą porażkę na własnym parkiecie. Czy w niedzielnym spotkaniu w Gdyni zrehabilitują się za tę wpadkę?
- U siebie trzeba wygrywać. Teraz trzeba będzie gdzieś odrobić tę porażkę. Mamy spotkanie w Gdyni i tam należy poszukać swojej szansy - komentuje zawodnik ECS.