Anwil potrzebuje skutecznego Bristola. "Odzyskałem skrzydła"

WP SportoweFakty / Marcin Chyła
WP SportoweFakty / Marcin Chyła

Mecz z Polfarmexem Kutno był pierwszym, w którym Kervin Bristol podjął walkę pod koszem i zostawił po swojej grze pozytywne wrażenie. W poniedziałek Anwil Włocławek będzie potrzebował skutecznej gry swojego środkowego w meczu z Polskim Cukrem.

Anwil Włocławek został zdominowany przez Polfarmex Kutno pod względem walki o zbiórki. Rottweilery ustąpiły miejsca Lwom aż 32:48 i jednocześnie pozwoliły rywalom zebrać aż 19 piłek ofensywnych. Niemniej, starcie z Polfarmexem było pierwszym, w którym center włocławian, Kervin Bristol podjął wyzwanie i zaczął grać aktywnie na tablicach.

Czy to tylko jedna jaskółka, który wiosny nie czyni, czy może jednak prognostyk na lepszą przyszłość?

- Odzyskałem moje skrzydła, zacząłem skakać wyżej - powiedział pewny siebie zawodnik po zakończeniu tamtego meczu. - I czuję, że w końcu na coś się przydałem. Może moje zbiórki nie były kluczowe, bo głównie przydarzyły się w drugiej kwarcie, ale jednak zostawiłem na parkiecie sporo zdrowia - dodał Haitańczyk.

Biorąc pod uwagę, że Michael Fraser zebrał 11 piłek w 33 minuty, a Kevin Johnson 16 w 34, wynik Bristola - siedem zbiórek w 11 minut - pozwala zachować umiarkowany optymizm. Do tej pory Haitańczyk grywał dłużej i miewał mecze, w których jego pobyt na parkiecie przekraczał nawet dwie kwarty, ale nie przekładało się to na jego skuteczność w grze na tablicach. W Kutnie grał krótko, ale efektywnie.

- Dużo rozmawiałem z trenerem na temat mojej gry. Wspólnie doszliśmy do wniosku, że brakuje mi trochę energii, mam jakiś dołek fizyczny, więc gdy stoję pod koszem i próbuję zebrać piłkę, to często jestem słabszy od przeciwnika. Dlatego postanowiliśmy to zmienić, a ja sam zacząłem inaczej na treningach walczyć o zbiórki. Stoję nieco dalej od kosza i gdy piłka odbija się od obręczy, doskakuję do niej z niewielkiego rozbiegu. I to dało już lepszy efekt w Kutnie. Walka była naprawdę mordercza, a dwaj środkowi Polfarmexu to bardzo atletyczni i jednocześnie zwinni zawodnicy. Robiłem co mogłem, aby się przeciwstawić - stwierdził Bristol.

Odczucia co do postawy Haitańczyka są więc obecnie ambiwalentne. Nie ma co ukrywać, że zawodnik nadal nie gra tak, jak oczekiwano przed jego transferem, ale być może meczem z Polfarmexem pokazał, że jego forma zacznie rosnąć. W poniedziałek Anwil zmierzy się u siebie z Polskim Cukrem Toruń i od skutecznej postawy Bristola będzie wiele zależeć.

W ekipie z Torunia podkoszowy duet Maxym Korniyenko - Stevan Milosevic przeciętnie notuje w każdym spotkaniu 14 zbiórek, a przecież trener Jacek Winnicki może korzystać również z usług walecznego Krzysztofa Sulimy (cztery zbiórki na mecz). Ogółem, choć Polski Cukier nie jest tak mocny w walce na tablicach, jak Polfarmex, to jednak zajmuje piąte miejsce w klasyfikacji drużyn w tym elemencie. Anwil jest 13 (różnica ponad czterech piłek na mecz).

Trener Igor Milicić nieustannie maskuje swoje podkoszowe braki, rotując na pozycji numer pięć nie tylko nominalnym centrem Robertem Tomaszkiem, ale również Piotrem Stelmachem i Fiodorem Dmitriewem. O ile efektywniejsza była gra włocławian, gdyby swoją formę ustabilizował Bristol (średnio ledwie 4,3 zbiórki), nie trzeba nikogo przekonywać.

- Mam nadzieję, że mecz w Kutnie był początkiem mojego powrotu do lepszej formy. Jako zespół jesteśmy w gazie, wygraliśmy ostatnie dwa mecze, oba dzięki bardzo skutecznej postawie w obronie i liczę, że w poniedziałek znowu obronimy swoją halę i utrzymamy dobrą passę - zakończył Haitańczyk.

Komentarze (0)