Dla dolnośląskiej drużyny już sama podróż do Lublina uchodziła za nie lada wyzwanie. Kilka godzin spędzonych w autokarze nie przeszkodziło jednak zawodniczkom zgotować świetnego widowiska. Warto zaznaczyć, że przyjezdne od początku posiadały przewagę, która do pewnego momentu systematycznie rosła. - Tym razem szczęście nam dopisało, aczkolwiek cały czas wynik był otwarty. Walka nie ustawała, stąd trudno przychodziło jakiekolwiek przypuszczenie, komu przypadnie wygrana. Mogło skończyć się różnie - uważa trener polkowiczanek, Wadim Czeczuro.
Przed przerwą wydawało się, iż jego podopieczne kontrolują sytuację i wkrótce bardziej zdystansują rywalki. Tyle, że Akademiczki nie zamierzały odpuszczać. W trzeciej kwarcie odrobiły straty za sprawą m.in. Jhasmin Player czy Leah Metcalf. Pozytywnie zaprezentowała się także Agnieszka Makowska, sprowadzona do klubu kilka dni wcześniej. Tuż po wejściu zanotowała celną "trójkę". Wówczas wszyscy zrozumieli, że o triumfie zadecydują detale.
Tak rzeczywiście się stało. "Najważniejsze" punkty dołożyła z linii rzutów osobistych Angelika Stankiewicz, bohaterka całego spotkania (22 "oczka"). - To był mecz walki i wielkich nerwów. Nikt nie zamierzał ustępować, biliśmy się o każdy kawałek parkietu. Wiedzieliśmy, jak ciężkim terenem jest Lublin. Dziewczyny dały z siebie absolutnie maksimum. Gratuluję im, bo bez zwracania uwagi na braki kadrowe wytrzymały do końca. A sama rywalizacja myślę, że podobała się kibicom - twierdzi szkoleniowiec.
Dzięki temu jego team nadal zajmuje wysokie miejsce w ligowej tabeli, ustępując tylko Wiśle Can Pack Kraków. Oba kluby poniosły dotąd zaledwie po dwie porażki.