Przed weekendem najwyższa porażka Startu Lublin w tym sezonie wynosiła 31 punktów. Pod koniec października zespół prowadzony wówczas przez Pawła Turkiewicza doznał druzgocącej przegranej z rąk Asseco Gdynia, 52:83. W piątek wynik ten został jednak zdezaktualizowany. Start przegrał u siebie z Anwilem Włocławek różnicą 35 "oczek", 62:97.
- To naprawdę bardzo duża porażka. Przegraliśmy, gdyż w trzeciej kwarcie nie byliśmy w stanie nawiązać walki. Anwil Włocławek to jednak jeden z najlepszych zespołów w Polsce - powiedział Dusan Radović, trener lubelskiej drużyny.
Radović objął posadę pierwszego szkoleniowca w połowie grudnia, tuż po tym jak Start nieoczekiwanie ograł u siebie mistrza Polski z Zielonej Góry, czym sprawił wielką niespodziankę. Od tamtej pory Start nie może złapać właściwego rytmu: przegrał już z Treflem Sopot, Polfarmexem Kutno, Polskim Cukrem Toruń i w piątek z Anwilem.
Po zakończeniu spotkania trener Startu tłumaczył przyczyny porażki problemami w składzie i tym, że z powodu choroby Roba Poole'a w tygodniu poprzedzającym mecz, nie mógł liczyć na swojego zawodnika w trakcie pojedynku z Anwilem.
- Anwil to jeden z najlepszych zespołów w TBL i żeby rywalizować z taką drużyną, potrzebny jest każdy zawodnik. My niestety nie mogliśmy liczyć na wszystkich, np. na Roba Poole'a, który chorował przez cały poprzedni tydzień, a do treningu wrócił dzień przed meczem. Widać było jednak, że nie jest przygotowany, aby grać - stwierdził Radović i bardziej skupił się na komplementowaniu drużyny z Włocławka.
- Oni przez całe 40 minuty grają to samo i grają bardzo równo. Przede wszystkim świetnie grają w obronie i my nie byliśmy przygotowani, żeby z nimi rywalizować. Ale przecież bardzo dobra ekipa z Torunia również przegrała ostatnio z Anwilem, trzy dni temu, różnicą chyba 17. punktów (15., 82:67 - przyp. red.) Na pewno porażka ma bardzo duże rozmiary, więc trzeba przeprosić kibiców i wziąć się do pracy - zakończył trener Startu.