- Walczyliśmy, ale to było za mało - przyznaje David Dedek, szkoleniowiec koszalińskiego zespołu.
Poniedziałkowe spotkanie od samego początku nie układało się po myśli gości z Koszalina. Po kilku minutach gospodarze prowadzili już 16:10. Akademicy mieli ogromne problemy z zatrzymaniem strzelców Energi Czarnych Słupsk. W samej pierwszej kwarcie trafili oni aż pięć rzutów z dystansu!
- Popełniliśmy zbyt wiele błędów w obronie. Pozostawialiśmy za dużo miejsca najlepszym strzelcom Energi Czarnych Słupsk. Seweryn miał osiem rzutów z dystansu z czystych pozycji. Do tego doszedł Jarosław Mokros. Nie możemy na takie coś pozwalać. Uważam, że zagraliśmy za miękko - zaznacza Słoweniec, który przez cały tydzień bardzo pieczołowicie przygotowywał drużynę do tego meczu. Gospodarze jednak prostymi zagrywkami rozbijali koszalińską obronę.
- Wiedzieliśmy, co będą grali gospodarze. Spodziewaliśmy się, że może nieco częściej będą dogrywać piłkę pod kosz. Generalnie byliśmy przygotowani na ich zagrywki, cały tydzień nad tym pracowaliśmy, ale niestety nie było widać efektów podczas meczu. Były problemy z komunikacją i powrotem do obrony - wyjaśnia Dedek.
Jego AZS Koszalin już po raz ósmy w tym sezonie schodził z parkietu pokonany. Akademicy całkowicie zasłużenie przegrali. Byli słabsi od gospodarzy w każdym elemencie koszykarskiego rzemiosła.
Koszalinianie po raz kolejny zawiedli swoich kibiców. Szczególnie kiepsko wyglądała ich gra w ataku. Goście zanotowali tylko dziewięć asyst - dla porównania gospodarze mieli aż 22 kluczowe podania! Indywidualne popisy A.J. Waltona i Ra'Shada Jamesa na nic się zdały.
Dedek narzeka na grę w obronie, ale nie ukrywa, że spore problemy są także w ofensywie. Jego zdaniem - zawodnicy zbyt często decydują się na indywidualne próby.
- Do poprawy jest obrona. Nie możemy tracić po 80 punktów, co robimy notorycznie. Szwankuje ten element. Mamy także mnóstwo problemów w ataku. Zbyt często zdarzają się takie sytuacje, że dany zawodnik chce sam kończyć akcje. Musimy nad tym popracować - komentuje Słoweniec.