AZS Koszalin: Będą zmiany? Po co drużynie Walker?

AZS Koszalin rozczarował w derbowym pojedynku z Energą Czarnymi Słupsk. Gra zespołu nie poprawiła się znacząco w stosunku do ostatniego spotkania. Sytuacja w drużynie mocno niepokoi zarząd klubu, który nie chce dłużej siedzieć z założonymi rękami.

Pilne posiedzenie zarządu ma odbyć się jeszcze we wtorek w siedzibie klubu. Na nim władze AZS-u Koszalin mają rozmawiać o przyszłości zespołu, który w ostatnich tygodniach spisuje się poniżej wszelkich oczekiwań. Zaledwie dwa zwycięstwa w pięciu meczach nikogo w klubie nie satysfakcjonują.

Nie ma co ukrywać, że pod formą znajduje się kilku zawodników, którzy mieli odgrywać kluczowe role w zespole. Najsłabiej z całego grona prezentuje się Ty Walker, którego przydatność do zespołu kwestionowano już od samego początku. Z biegiem czasu i trener David Dedek tracił do niego zaufanie. Amerykański środkowy w poniedziałkowym spotkaniu na parkiecie spędził zaledwie... 153 sekundy! Wydaje się, że jego los w koszalińskim klubie jest już przesądzony i na dniach możemy spodziewać się komunikatu o rozwiązaniu kontraktu za porozumieniem stron.

Nie najlepiej spisuje się także mózg drużyny - A.J. Walton. Amerykanin jest tylko cieniem zawodnika z dwóch ostatnich sezonów, w których dominował w ekipie Asseco Gdynia. Teraz 25-letni koszykarz nie korzysta z atutów, do których przyzwyczaił kibiców. Mowa tutaj o szybkości i atletyźmie. W klubie nie są zadowoleni z jego usług, bardzo narzekają na jego grę.

Pewną pozycję ma za to David Dedek, którego zwolnienia nie ma raczej co się spodziewać. Marcin Kozak niejednokrotnie w rozmowie z naszym serwisem podkreślał, że chce, aby słoweński opiekun pracował w Koszalinie przez dłuższy czas.

- Robimy wszystko, żeby miał duży komfort pracy. Chciałbym doprowadzić do takiej sytuacji, w której trener przepracuje u nas cały sezon - mówił w poniedziałkowym wywiadzie prezes Kozak.

Tajemnicą nie jest, że w klubowej kasie nie ma za dużo środków na pozyskanie nowych zawodników. Najchętniej działacze AZS-u zakontraktowaliby graczy, którzy grali już wcześniej w Koszalinie i nie trzeba byłoby płacić za ich licencje. Jednakże takich zawodników za dużo na rynku nie ma. Czy mimo wszystko władzom koszalińskiego klubu uda się przeprowadzić zmiany?

Źródło artykułu: