- Nie mogę się już doczekać debiutu i starcia z Jerelem Blassingamem, którego bardzo dobrze znam. Szanuję jego umiejętności i sukcesy, ale chcę poprowadzić drużynę do zwycięstwa - przekonuje Russell Robinson, nowy rozgrywający King Wilków Morskich.
W Szczecinie wiele sobie obiecują po grze amerykańskiego rozgrywającego, dla którego będzie to już trzeci klub w Tauron Basket Lidze. Z dwoma poprzednimi odnosił spore sukcesy.
Z PGE Turowem Zgorzelec zdobył srebrny medal, z kolei ze Stelmetem Zielona Góra cieszył się z mistrzostwa Polski. Teraz ma pomóc szczecińskiej drużynie awansować do play-offów.
Po pierwszej rundzie King Wilki Morsie z bilansem 7:8 zajmują 11. miejsce w ligowej tabeli. Taka pozycja nikogo w klubie nie satysfakcjonuje. - Uważam, że do pełni szczęścia zabrakło nam dwóch zwycięstw. Wówczas ten bilans - 9:6 - byłby całkiem niezły. Tego jednak nie mamy i wszyscy oczekujemy lepszych wyników i gry - komentuje Marek Łukomski, szkoleniowiec szczecińskiej drużyny.
Słupszczanie w ostatnim czasie spisują się coraz lepiej. Pokonali Asseco Gdynia i AZS Koszalin, umacniając się na czwartym miejscu w ligowej tabeli. Po dojściu do drużyny Demonte Harpera, Donaldas Kairys ma bardzo dużo pole manewru na pozycjach obwodowych.
- Energa Czarni Słupsk mają bardzo dobry skład. Na każdej pozycji jest po dwóch równorzędnych zawodników. Słupszczanie prezentują równy, wysoki poziom. To jeden z kandydatów do gry o medale - mówi Łukomski.
Czy King Wilki Morskie Szczecin okażą się lepsze od Czarnych Panter ze Słupska? Początek spotkania w Azoty Arena o godzinie 16:00.