Miasto Szkła Krosno zakończy maraton w Tychach. Dariusz Wyka: Wszyscy są zadowoleni

Koszykarze Miasta Szkła kroczą od zwycięstwa do zwycięstwa. Lider I ligi z Krosna w sobotę zagra z czwartym w tabeli GKS-em Tychy.

Podopieczni Michała Barana w spotkaniach z Legią Warszawa oraz beniaminkiem z Katowic mieli dużą przewagę pod tablicami. Duża w tym zasługa Dariusza Wyki, który w ostatnich meczach spisuje się znakomicie. W środowym spotkaniu w Krośnie, 24-letni podkoszowy zdobył 21 punktów oraz zebrał 15 piłek.

WP SportoweFakty: W ostatnich meczach spisujesz się świetnie. Czujesz zwyżkę formy?

Dariusz Wyka: Nie czuję zwyżki formy. Gram cały czas tak samo, w ostatnich meczach zwyczajnie wpada więcej rzutów.

[b]

A lubisz grać przeciwko Legii Warszawa?[/b]

- Tak się złożyło, iż w meczach przeciwko Legii zdobywałem więcej punktów. W tych spotkaniach jest dodatkowy smaczek. Wszyscy mówią, iż drużyna z Warszawy jest mocniejszym przeciwnikiem, więc motywacja jest wtedy na pewno większa.

Biorąc pod uwagę waszą słabszą skuteczność rzutów z gry, to w stolicy wygraliście dosyć pewnie.

- Zgadza się. Na pewno nie był to taki pojedynek, który sobie zaplanowaliśmy. Był to typowy mecz walki, w którym nawet mniejsze błędy miały znaczenie. W czwartej kwarcie Legia zbliżyła się do nas na 6 punktów, ale później opanowaliśmy sytuację. Rywale nie trafili kilku rzutów i dowieźliśmy zwycięstwo do końca.

O pierwsze miejsce w rundzie zasadniczej powalczycie tylko z Sokołem Łańcut. Przywiązujecie wagę do przewagi parkietu w każdej rundzie play-off?

- Na pewno jest to ważne. Chcemy zakończyć rundę zasadniczą na pierwszym miejscu. Dodatkowym smaczkiem jest to, iż drużyna z Łańcuta może nam odebrać fotel lidera. Musimy być skoncentrowani, gdyż czasami mecze się różnie układają. Pokazał to między innymi pojedynek Legii Warszawa we Wrocławiu. Nikogo nie można lekceważyć. Mam nadzieję, że wygramy z Sokołem i utrzymamy pierwszą lokatę.

Porozmawiajmy teraz o ostatnim meczu. Gdy zobaczyłem wynik meczu w drugiej kwarcie to przecierałem oczy ze zdumienia. Też tak miałeś?

- Już w pierwszej kwarcie spotkanie z Katowicami nie wyglądało dobrze. Gra nam się nie układała, być może wyszliśmy ospali na ten mecz. Później wszystko już wróciło do normy. W przerwie powiedzieliśmy sobie, iż pojedynek nie może tak wyglądać. Poprawiliśmy naszą grę, włączyliśmy piąty bieg i poszło już z górki.

Bardzo poprawiliście obronę, gdyż w trzeciej kwarcie rywale rzucili wam tylko 8 punktów.

- To był jeden z elementów, który na pewno poprawiliśmy. Zwiększyliśmy intensywność w obronie. Wcześniej rywale mieli dużo wolnych pozycji i tak dłużej nie mogło być. Najważniejsza jest defensywa, atak później sam przyjdzie.

[b]

W sobotę rozegracie trzeci mecz w przeciągu tygodnia. Wytrzymujecie bez problemu większe obciążenia?[/b]

- Myślę, że tak. Trener dzieli minuty na parkiecie na wszystkich zawodników. Dba o to, abyśmy nie byli zbytnio zmęczeni. Wydaje mi się, że kondycyjnie wyglądamy dobrze. Nie mamy w zespole kontuzji, wszyscy są zadowoleni i na pewno wytrzymamy większą ilość meczów. Trzeba pojechać do Tychów i zakończyć maraton spotkań kolejnym zwycięstwem.

Wspomniałeś o meczu w Tychach. Jest to jeden z mocniejszych przeciwników. Nieprzypadkowo zajmują czwarte miejsce w lidze.

- Jest to mocniejszy przeciwnik. Grają na specyficznej hali. Pamiętam, że w poprzednim sezonie przerwaliśmy tam swoją serię 9 meczów bez porażki. Kompletnie nie wyszedł nam tamten mecz. Bierzemy pod uwagę, że będzie to ciężki teren, na którym GKS czuje się bardzo dobrze. Jak damy się im rozkręcić na własnym parkiecie, to może być niebezpiecznie. Musimy postawić się mocno w obronie i zagrać swoje w ataku. Wtedy nie powinno być problemów.

Rozmawiał Jakub Artych

Źródło artykułu: