Thriller w Sopocie - relacja z meczu Asseco Prokom Sopot - Kotwica Kołobrzeg

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Miała być to łatwa przeprawa dla Asseco Prokomu Sopot. Trener Tomas Pacesas mając po raz pierwszy, w tym sezonie do dyspozycji Qyntela Woodsa, powinien bezproblemowo pokonać zespół Kotwicy Kołobrzeg.

Analizując statystyki ciężko wskazać, który element był najważniejszy dla przebiegu tego spotkania. Z jednej strony drużyna Asseco Prokomu Sopot znakomicie zbierała piłki spod tablic, a z drugiej zespół Kotwicy Kołobrzeg w ciągu pięćdziesięciu minut gry, popełnił tylko 21 fauli. Dlatego też mecz był niesamowicie wyrównany i do ostatniej sekundy nie było wiadomo, kto wygra.

Zdecydowanie najlepszym zawodnikiem spotkania był David Logan, który zdobył 36 punktów. Jego znakomite statystyki 50% za 2, oraz 40% za 3 pozwoliły sopocianom, w tym meczu odnieś cenne zwycięstwo. Można śmiało stwierdzić, że gdyby nie Logan, to Asseco przegrałoby. Warto, także podkreślić kolejny dobry występ dwóch Polaków, Filipa Dylewicza oraz Przemysława Zamojskiego, którzy odpowiednio zdobyli 12 i 11 punktów.

Mecz rozpoczął się od mocnego uderzenia gości, którzy po pięciu minutach prowadzili 17:6. Podopieczni trenera Tomasa Pacesasa nie potrafili odpowiedzieć niczym skutecznym, zdobyli tylko osiem punktów, przez co pierwsza kwarta skończyła się wynikiem 23:14 dla Kotwicy Kołobrzeg. Kolejna odsłona przebiegała pod kontrolą drużyny z Kołobrzega. Pomimo rzutów Ronalda Burrella, Davida Logana oraz Daniela Ewinga, goście nie pozwolili zmniejszyć swojej przewagi. Trener Sebastian Machowski miał w obwodzie takich zawodników jak Paweł Kikowski oraz świetnie dysponowanego Kevina Hamiltona (zaliczył 8 asyst w przeciągu całego spotkania), którzy utrzymywali 6-8 pkt. przewagę w tej kwarcie. Pierwsza połowa kończy się prowadzeniem Kotwicy Kołobrzeg 38:45.

Trzecią kwartę zdecydowanie lepiej rozpoczęli gospodarze, którzy mozolnie starali się odrobić stratę punktową. Nie do zatrzymania był Logan, a do walki włączył się Burke oraz Zamojski. Po pięciu minutach sopocianie prowadzili już jednym punktem 57:56 - było to ich pierwsze prowadzenie, w tym spotkaniu. Drużyna Kotwicy, wciąż mogła liczyć na Kikowskiego, który rzutem za trzy punkty, ustalił wynik na 69:62. Asseco Prokom wygrało tę kwartę 31:17. Publiczność zebrana w hali 100-lecia w Sopocie, miała nadzieję, że teraz już nic złego się nie stanie. Ostatnia odsłona regulaminowego czasu gry pokazała, że w sporcie wszystko jest możliwe. Goście krok, po kroku odrabiali straty, natomiast zespół Prokomu odpowiadał trójkami Ewinga oraz Logana. Na 1:34 do końca spotkania niespodziewanie na prowadzenie wyszedł zespół Kotwicy. Sopocianie tracili pięć punktów - 81:86. Jednak trener Pacesas, w niedzielny wieczór miał w swoim zespole Logana, który wziął ciężar gry na swoje barki. Amerykanin w ciągu kilkunastu sekund wyrównał stan meczu po 86 i doprowadził do dogrywki.

Wszyscy zebrani kibice w Sopocie, byli świadkami dwóch dogrywek. Obie miały ten sam przebieg. Udane akcje, przeplatały się z niecelnymi rzutami do kosza przeciwnika. Zadecydował łut szczęścia, którego w niedzielnym spotkaniu, więcej miała ekipa Asseco Prokomu Sopot. Gospodarze ostatecznie wygrywają 102:101.

Asseco Prokom Sopot - Kotwica Kołobrzeg 102:101 (14:23, 24:22, 31:17, 17:24, 7:7, 9:8)

Asseco Prokom: Logan 36, Dylewicz 12, Burrell 11, Zamojski 11, Ewing 10, Brazelton 8, Burke 7, Archibong 3, Hrycaniuk 2, Woods 2.

Kotwica Kołobrzeg: Hamilton 19, Naymick 19, Kikowski 15, Barrett 14, Cielebąk 12, Mills 8, Przybyszewski 6, Crone 5, Stelmach 3.

Źródło artykułu: