Kobe Bryant wciąż to ma! 38 punktów legendy, LA Lakers przerwali pasmo porażek

AFP / Na zdjęciu: Kobe Bryant żegna się z kibicami po ostatnim meczu w rodzinnej Filadelfii
AFP / Na zdjęciu: Kobe Bryant żegna się z kibicami po ostatnim meczu w rodzinnej Filadelfii

Wtorek w NBA - Houston Rockets trafili 16 rzutów zza łuku i pokonali Miami Heat, a Los Angeles Lakers przerwali serię dziesięciu porażek. Przyczynił się do tego Kobe Bryant, który zaaplikował rywalom aż 38 punktów!

Zawieszenie Dwighta Howarda przez ligę NBA i absencja kontuzjowanego Clinta Capeli nie przeszkodziła Houston Rockets w zrewanżowaniu się Miami Heat za porażkę z pierwszego dnia listopada. Goście z Florydy prowadzili ośmioma punktami (21:13), aczkolwiek Teksańczycy bardzo szybko odrobili dzielący dystans. Jeżeli chodzi o dominację Heat w tym spotkaniu, to byłoby na tyle.

Pierwsza kwarta zakończyła się remisem. Następnie prym wiedli podopieczni J.B. Bickerstaffa, którzy jeszcze przed zmianą stron wypracowali sobie pięć punktów zaliczki. Co więcej, druga połowa rozpoczęła się dla nich w wymarzony sposób. Trevor Ariza oddał celny rzut zza łuku, Josh Smith zaaplikował rywalom osiem punktów z rzędu, a seria 11-2 dała im prowadzenie 71:57.

Okazało się, iż był to kluczowy moment w kontekście całego spotkania. Miami Heat nie byli w stanie dotrzymać kroku świetnie dysponowanym Teksańczykom. Ci trafili tego dnia imponujące 16 na 35 oddanych rzutów zza łuku. - Houston zdecydowanie zasłużyli, aby wygrać ten mecz. Wykonali to, co było konieczne. Narzucili nam swój styl gry i zmusili do popełnienia tak wielu strat - komentował szkoleniowiec trzykrotnych mistrzów NBA, Erik Spoelstra. Heat zgubili aż 17 piłek.

Bez znaczenia okazało się nawet, iż siedmiu zawodników przyjezdnych przekroczyło próg dziesięciu zdobytych punktów. Luol Deng przewodził w tej kategorii, zapisując na swoim koncie 17 oczek i osiem zbiórek.

Bardzo duży wkład w 26. zwycięstwo Rockets miał James Harden. Brodacz zdobył 26 punktów, dorzuciwszy do tego także 14 asyst (wyrównanie życiowego rekordu).  - Myślę, że jego szeroki wachlarz umiejętności jest przez wielu ludzi niedoceniany. Widzą, że rzuca, rzuca, rzuca, ale nie zauważają, że kreuje akcje dla kolegów z drużyny. Nie widzą podań, które James rozdaje raz za razem - chwalił swojego podopiecznego trener wygranych, J.B. Bickerstaff. Josh Smith dodał do dorobku zespołu 19 oczek. Rakiety przerwały serię czterech wygranych Heat.

Niesamowitych rzeczy w Staples Center dokonywał we wtorek Kobe Bryant! 37-latek zaaplikował rywalom aż 38 punktów, prowadząc Los Angeles Lakers do pierwszego triumfu od 12 stycznia. Legendarny koszykarz 14 oczek zdobył w decydującej kwarcie. Tam od momentu prowadzenia Leśnych Wilków 102:101, Kobe trafił dwa rzuty zza łuku z rzędu. Zrobiło się wówczas 107:102.

Black Mamba zdominował także wydarzenia w crunch-time. Minnesota Timberwolves próbowała odrobić dzielący dystans, ale Bryant im to uniemożliwił. Gdy na zegarze pozostawało niewiele ponad 26 sekund, umieścił w koszu próbę, która dała Jeziorowcom trzy punkty zapasu (113:110). Następnie trafił także wszystkie sześć rzutów wolnych.

Kobe Bryant ostatecznie zapisał na swoim koncie 38 oczek (10/21 z gry, 7/11 za 3), pięć zbiórek oraz pięć asyst w 33 minuty. To pierwszy przypadek od 2005 roku i wyczynu Reggie'go Millera, gdy ktoś w wieku 37 lat lub starszy, zdobywa 37 lub więcej punktów. - Musimy odnosić zwycięstwa za wszelką cenę - mówił w pomeczowym wywiadzie Kobe. Obecny bilans Jeziorowców, to 10-41. We wtorek udało im się przerwać serię dziesięciu przegranych.

LA Lakers pokonali Minnesotę Timberwolves po raz pierwszy w sezonie. Dwa wcześniejsze spotkania tych drużyn padły łupem Leśnych Wilków - oba kończyły się dokładnie jednopunktowym triumfem. Odpowiednio 112:111 w październiku i 123:122 w styczniu.

Przedostatnia drużyna Konferencji Zachodniej w Staples Center poniosła 36. porażkę. Kobemu nocy nie ukradł nawet młody talent, Andrew Wiggins. Kanadyjczyk miał 30 punktów, a 10 oczek i 15 asyst uzbierał Hiszpan, Ricky Rubio. - Jeśli jeszcze kiedykolwiek go zobaczę, będzie to zbyt szybko - mówił żartobliwie o Bryancie obecny trener Leśnych Wilków, Sam Mitchell. Ten sam, który prowadził Toronto Raptors, kiedy Kobe zdobył słynne 81 punktów. - Nienawidzę go.

Wyniki:

New York Knicks - Boston Celtics 89:97 (22:21, 25:24, 18:25, 24:27)
(Afflalo 18, Lopez 17, Anthony 16 - Thomas 20, Crowder 16, Zeller 16, Turner 14)

Houston Rockets - Miami Heat 115:102 (31:31, 29:24, 27:25, 28:22)
(Harden 26, Smith 19, Thornton 18 - Deng 17, Wade 16, Dragic 14, Stoudemire 14)

Phoenix Suns - Toronto Raptors 97:104 (32:28, 13:24, 26:26, 26:26)
(Morris 30, Booker 27, Goodwin 18 - Lowry 26, DeRozan 22, Ross 16)

Portland Trail Blazers - Milwaukee Bucks 107:95 (27:19, 29:30, 23:24, 28:22)
(McCollum 30, Aminu 16, Henderson 14, Lillard 14 - Middleton 21, Antetokounmpo 19, Monroe 17)

Los Angeles Lakers - Minnesota Timberwolves 119:115 (27:26, 39:26, 26:29, 27:34)
(Bryant 38, Williams 20, Russell 18 - Wiggins 30, Dieng 19, LaVine 14, Towns 14)

Przemysław Babiarz o Pedro's Cup: jeśli Majewski uzyska 21 metrów, będziemy szczęśliwi

{"id":"","title":""}

Źródło: TVP S.A.

Komentarze (3)
avatar
MaroNBA
3.02.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Z ciekawości sprawdziłem box score'a bo byłem przekonany że Bryant uzbierał to na skuteczności 10/35 czy coś koło tego, jakie było moje zaskoczenie gdy zobaczyłem 10/21. 
avatar
Nina Belanowska
3.02.2016
Zgłoś do moderacji
0
2
Odpowiedz
Raz na rok to i zwierzęta mówią..... 
avatar
Pruchin
3.02.2016
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Na taki mecz czekałem !!! To spełnienie marzeń oglądać tego człowieka po tylu sezonach i kontuzjach. Nie wiem co napisać......... Dziadku dziękuję!