Kiedy po dwóch kwartach Kobe Bryant miał na swoim koncie 34 punkty, stało się jasne, że tego dnia w Madison Square Garden może dojść do dużego wydarzenia. I tak się stało. Lider Los Angeles Lakers nie przestał zadziwiać po przerwie i z 61 punktami ustanowił rekord obecnego sezonu i okazał się zdobywcą największej ilości punktów w najnowszej historii MSG. 30-letni strzelec wykorzystał 19 z 31 prób z gry, trafiając ponadto wszystkie 20 rzutów wolnych. To 24 przypadek w karierze Bryanta, kiedy przekroczył barierę 50 punktów i 5 raz, kiedy osiągnął magiczne 60 "oczek". - To błogosławieństwo robić to co się kocha i móc przeżywać takie momenty jak ten - powiedział Bryant. Dla porównania warto powiedzieć, że legendarny Wilt Chamberlain zdobywał co najmniej 60 punktów aż 32 razy w karierze! Od początku spotkania oba zespoły skupiały się przede wszystkim na ofensywie, przykładając do obrony znikomą uwagę. Goście szybko wypracowali sobie kilkupunktową przewagę, której nie oddali już do samego końca. Wśród Jeziorowców bardzo dobre zawody rozegrał także Pau Gasol, autor 31 punktów i 14 zbiórek. Z kolei w szeregach New York Knicks trzech zawodników osiągnęło pułap 20 punktów, w tym najwięcej Al Harrington - 24.
Po początkowym letargu Dallas Mavericks zaczynają grać tak jak na czołową ekipę Konferencji Zachodniej przystało. Podopieczni Ricka Carlisle zwyciężyli w 9 meczu z rzędu, pokonując na wyjeździe Orlando Magic. Duży wpływ na porażkę zespołu z Florydy miała kontuzja Jameera Nelsona, jednego z trzech zawodników Orlando powołanych na zbliżający się Mecz Gwiazd. Rozgrywający gospodarzy doznał urazu ramienia i z wielki bólem opuścił parkiet. - Zawsze mogę używać drugiego ramienia, aby rzucać - żartował Nelson. - Tak naprawdę to nie wiem co się stało, po prostu uderzyłem w parkiet. Jeszcze nie wiadomo jak poważna jest ta kontuzja, więc musimy poczekać - dodał. Kluczowa dla losów gry okazała się trzecia kwarta, kiedy Nelson pechowo upadł na podłogę. Wyrównany do tej pory pojedynek zaczął przechylać się na stronę gości z Teksasu, którzy po trafieniu Jasona Terry’ego rozpoczęli serię 19:6. Kiedy na początku ostatniej odsłony dołożyli kilka punktów bez odpowiedzi rywala, stało się jasne że zwycięstwo odniesie Dallas. Najlepszym strzelcem przyjezdnych okazał się Dirk Nowitzki, zdobywca 29 punktów i 6 zbiórek. Z kolei wśród Magików czarował nie kto inny jak Dwight Howard. Center gospodarzy z dużą łatwością radził sobie zarówno z Erickiem Dampierem jak i Brandonem Bassem, kończąc zawody z 35 punktami i 11 zbiórkami. Niestety po raz kolejny na parkiecie nie zobaczyliśmy Marcina Gortata. Polak całe spotkanie przesiedział na ławce rezerwowych a zastępujący Howarda Tony Battie w 14 minut uzbierał 4 punkty i 3 zbiórki.
Równie znaczącą okazała się kontuzja Chrisa Paula, która zupełnie wybiła z rytmu New Orleans Hornets. Kiedy rozgrywający Szerszeni znajdował się na parkiecie, gospodarzom wszystko wychodziło. Peja Stojakovic celnie rzucał zza linii 6,25m, David West królował pod koszami a przewaga miejscowych urosła nawet do 20 punktów (70:50). Wtedy jednak Paul, próbujący podać piłkę do Jamesa Posey’a, źle stanął i po chwili zwijał się z bólu na parkiecie. Jak się później okazało, lider gospodarzy doznał kontuzji pachwiny, choć nie wiadomo jak długo będzie musiał pauzować. Wydarzenie to zupełnie sparaliżowało podopiecznych Byrona Scotta, którzy bez swojego lidera kompletnie się pogubili. - Odpowiedzialność gry bez Chrisa Paula miała duży wpływ na nasz zespół. Myślę, że zapomnieliśmy o meczu , który musieliśmy dograć do końca. Oni poczuli krew i zaczęli grać naprawdę agresywnie - analizował Scott. Wystarczyło zaledwie 7 minut, aby Smugi osiągnęły serię 26:7 i wyszły na prowadzenie. W tym czasie świetnie dysponowany był Jerryd Bayless, zdobywca 19 punktów. W końcówce otrzymał ponadto wsparcie od Rudy’ego Fernandeza i Travisa Outlawa, którzy postawili kropkę nad "i".
Washington Wizards - Memphis Grizzlies 97:113
(A. Jamison 29 (13 zb), C. Butler 21, N. Young 13 - O.J. Mayo 33, R. Gay 23, M. Gasol 22 (11 zb))
Orlando Magic - Dallas Mavericks 95:105
(D. Howard 35 (11 zb), H. Turkoglu 18, R. Lewis 12 - D. Nowitzki 29, J. Terry 23, J. Kidd 13)
New York Knicks - Los Angeles Lakers 117:126
(A. Harrington 24, D. Lee 22 (12 zb), W. Chandler 20 - K. Bryant 61, P. Gasol 31 (14 zb), T. Ariza 13)
Miami Heat - Los Angeles Clippers 119:95
(D. Wade 32, M. Beasley 18, M. Chalmers 15 - Z. Randolph 21, E. Gordon 12, M. Camby 12)
New Orleans Hornets - Portland Trail Blazers 89:97
(D. West 25, P. Stojakovic 18, C. Paul 12 (13 as) - L. Aldridge 22 (11 zb), J. Bayless 19, T. Outlaw 16)
Utah Jazz - Charlotte Bobcats 105:86
(M. Okur 22, R. Brewer 21, P. Millsap 14 - R. Felton 16, E. Okafor 15, R. Bell 12)
Phoenix Suns - Sacramento Kings 129:81
(A. Stoudemire 25, J. Richardson 24, G. Hill 14 - J. Salmons 19, K. Martin 13, J. Thompson 12)
Golden State Warriors - San Antonio Spurs 105:110 po dogrywce
(S. Jackson 33 (11 as), M. Ellis 17, C. Maggette 15 - T. Duncan 32 (12 zb), M. Ginobili 32, T. Parker 23)
Tabele
EASTERN CONFERENCE
ATLANTIC DIVISION
1. Boston 40 9 .816
2. Philadelphia 23 23 .500
3. NY Knicks 21 26 .447
4. New Jersey 21 27 .438
5. Toronto 19 30 .388
CENTRAL DIVISION
1. Cleveland 37 9 .804
2. Detroit 25 21 .543
3. Milwaukee 24 27 .471
4. Chicago 21 27 .438
5. Indiana 19 29 .396
SOUTHEAST DIVISION
1. Orlando 36 11 .766
2. Atlanta 27 20 .574
3. Miami 26 21 .553
4. Charlotte 19 29 .396
5. Washington 10 38 .208
WESTERN CONFERENCE
NORTHWEST DIVISION
1. Denver 31 16 .660
2. Portland 30 17 .638
3. Utah 27 22 .551
4. Minnesota 16 30 .348
5. Oklahoma City 11 37 .229
PACIFIC DIVISION
1. LA Lakers 38 9 .809
2. Phoenix 26 20 .565
3. Golden State 15 34 .306
4. Sacramento 11 39 .220
5. LA Clippers 10 38 .208
SOUTHWEST DIVISION
1. San Antonio 33 14 .702
2. New Orleans 28 17 .622
3. Houston 29 19 .604
4. Dallas 28 19 .596
5. Memphis 12 35 .255