Adrian Kordalski: Nie gra się z nami łatwo

Znicz Basket Pruszków z bilansem 14-8 zajmuje obecnie 5. miejsce w tabeli pierwszej ligi. To bardzo dobry wynik, będący dobrą pozycją wyjściową do walki o coś więcej. Zespół z Pruszkowa stać bowiem nawet na podium po sezonie zasadniczym.

Dla 20-letniego Adriana Kordalskiego obecne rozgrywki są pierwszymi na zapleczu Tauron Basket Ligi. W jednych meczach wypadał lepiej, w innych słabiej, a w jeszcze innych nawet bardzo dobrze. - Chcę po prostu pokazać, co potrafię i na ile mnie stać - mówi rozgrywający Znicza Basket.
WP SportoweFakty: Adrian Kordalski zadomowił się już w I lidze?

Adrian Kordalski: Ciężko mi powiedzieć czy się zadomowiłem, ale zagrałem już kilka spotkań i z każdym kolejnym meczem czuję się bardziej pewny siebie i nabieram coraz więcej doświadczenia.

Za nami już spora część rozgrywek. Jak możesz po tym czasie ocenić swoją dyspozycję w debiutanckim dla siebie sezonie?

- Robię to, co potrafię najlepiej i daje z siebie 100 procent, lecz czasami zdarzają się gorsze mecze i przychodzą też takie, w których dopisuje szczęście i wypadam trochę lepiej. Ale ogólnie chyba jest dobrze.

Pozyskiwany byłeś do zespołu, który miał bić się o utrzymanie, a grać będzie najpewniej w play-offach. Drużynowo zatem, to na pewno dobry sezon.

- Jak na razie wygraliśmy parę spotkań, wiec jesteśmy na dobrej drodze do gry w play-offach. Od początku rozgrywek zakładaliśmy sobie taki cel i mecz po meczu jesteśmy coraz bliżej tego, aby go zrealizować.

Dzielicie się z Kamilem Czosnowskim minutami. Rzadko gracie razem, wręcz wcale, co pokazuje, że rywalizujecie o czas gry. Pomaga ci to?

- Od najmłodszych lat jestem przyzwyczajony do tego. Od zawsze mi to pomagało, bo nie ma nic piękniejszego w sporcie niż rywalizacja. Chcę po prostu pokazać, co potrafię i na ile mnie stać. Jestem jeszcze młody i najważniejsze dla mnie jest to, abym rozwijał się jako zawodnik i przy okazji miał możliwość ogrywania się na parkiecie.

Wróćmy teraz do tego, co za wami. Bo macie za sobą dłuższą przerwę po wygranej z GKS-em. Twoim zdaniem szczęśliwej wygranej, czy w pełni zasłużonej, wynikającej z konsekwencji w ostatniej kwarcie?

- Mieliśmy dużo szczęścia i w tym spotkaniu akurat udało nam się wygrać. W ostatniej kwarcie pokazaliśmy jednak, że potrafimy grać w obronie i wyszarpaliśmy sobie te dwa punkty do ligowej tabeli.

Nie musieliście jechać w weekend do Wrocławia, bo ten mecz został przełożony. Mogliście się zatem spokojnie przygotowywać do pojedynku z Miastem Szkła. Rywal rozpracowany?

- Do tego, jak i do każdego innego meczu, przygotowujemy się tak samo. Jest to zespół, z którym ciężko będzie wygrać, bo ma wielu dobrych graczy, aczkolwiek oni, tak jak i my, są zwykłymi ludźmi, którzy też popełniają błędy.

Zespół z Krosna ma się czego obawiać? U siebie daliście się zaskoczyć jedynie fantastycznie finiszującej Spójni. Wasza hala to jeden z najtrudniejszych terenów w lidze.

- Jesteśmy nieprzewidywalną drużyną. Wiele razy pokazaliśmy, że nie gra się z nami łatwo i w tym meczu postaramy się narobić wiele problemów drużynie przeciwnej i będziemy walczyć o zwycięstwo.

Czego można ci życzyć na pozostałą część sezonu?

- Zdrowia przede wszystkim, bo to jest najważniejsze. I jak najlepszego wyniku w tym sezonie.

Rozmawiał Dawid Siemieniecki

Źródło artykułu: