Z pewnością nie tak obecne rozgrywki wyobrażali sobie nie tylko kibice, ale i sami koszykarze Siarki Tarnobrzeg. Masa urazów i przegrane praktycznie wszystkie zacięte mecze sprawiają, że po 21 spotkaniach ekipa z Podkarpacia ma na swoim koncie zaledwie cztery wygrane. Jeszcze gorzej wyglądają dokonania podopiecznych Zbigniewa Pyszniaka po 5 grudnia 2015 roku. Siarka przegrała od tego momentu trzynaście razy. W większości przypadków scenariusz był bardzo podobny - dobra pierwsza połowa i znacznie gorsza druga. Nie inaczej było w rywalizacji z PGE Turowem Zgorzelec, którą goście wygrali 94:80.
- Moim zdaniem były dwa oblicza naszej drużyny w tym meczu. W pierwszej połowie bardzo dobra gra, która pokazuje, że jest w nas potencjał i możemy rywalizować z każdą drużyną. Druga była katastrofalna. Nie było obrony, po niecelnych rzutach przeciwnicy zbierali i wyprowadzali kontry. My nie wracaliśmy tak, jak trzeba i nie organizowaliśmy obrony, a PGE Turów zdobywał łatwe punkty. To sprawiło, że wyszli na prowadzenie - mówi Jakub Zalewski.
Z powodu urazów bardzo dużo w ostatnim czasie na pozycji rozgrywającego musi występować były koszykarz radomskiej Rosy. Zalewski robi co może, ale nie przynosi to rezultatów jego drużynie. W meczu z wicemistrzami Polski zdobył 20 punktów oraz zanotował siedem asyst.
- Szkoda naprawdę tego meczu, bo cały czas wydawało się, że gramy dobrze i że ta fatalna seria wreszcie się dla nas odwróci. Wciąż nie jesteśmy w pełnym składzie, może jakby Gary Bell grał byłoby inaczej? Zawsze to jedna osoba więcej do rotacji. Można zejść odpocząć, ale nie będziemy gdybać. Skończyło się tak, jak się skończyło. Musimy myśleć o następnych meczach - dodaje koszykarz Siarki.
Porażka z także mającymi swoje problemy zawodnikami PGE Turowa sprawia, że Siarka jest w coraz gorszym położeniu. Kolejnym rywalem drużyny prowadzonej przez trenera Pyszniaka będzie Stelmet BC Zielona Góra. Mimo iż Siarka zawsze była niewygodnym rywalem dla mistrza Polski, to w obecnej sytuacji każdy inny wynik jak wysoka wygrana lidera PLK będzie naprawdę dużego kalibru sensacją.
- Bardzo potrzebujemy zwycięstwa, bo taka seria porażek na pewno nie wpływa motywująco na zespół. Chcemy to przełamać, mam nadzieję, że jeszcze przyjdzie ten moment i załapiemy. Szkoda, bo PGE Turów był do pokonania. Może nie to, że byliśmy faworytem, ale było po pierwszej połowie widać, że jesteśmy w stanie wygrać ten mecz. Bardzo żałuję tego spotkania - przyznaje wyraźnie zasmucony Jakub Zalewski.