Problemy ze zdrowiem u Jerela Blassingame'a rozpoczęły się jeszcze przed turniejem o Puchar Polski, który był rozgrywany w minionym tygodniu w Dąbrowie Górniczej. Amerykanin miał gorączkę i w czwartkowym spotkaniu z MKS-em nie wystąpił. Został w hotelu.
Sztab medyczny Energi Czarnych Słupsk robił wszystko, by jak najszybciej postawić na nogi Blassingame'a na mecz półfinałowy z Rosą Radom. Ostatecznie Amerykanin uporał się z przeziębieniem i był gotowy do gry.
Zawodnik nie pokazał się z najlepszej strony. Widać było, że jego organizm był mocno osłabiony przez chorobę. W ciągu 17 minut spędzonych na parkiecie nie zdobył ani jednego punktu.
Wydawało się, że gracz w pełni wykuruje się na spotkanie z Treflem Sopot. Tymczasem jego problemy pogłębiły się i zawodnik nie brał udziału w treningach zespołu. Dwa ostatnie dni Blassingame spędził w szpitalu.
- Jerel jest chory, ale trudno dokładnie powiedzieć, jaki jest jego stan. Wiemy, że ma anginę i nie czuje się najlepiej. Lekarze kazali mu odpoczywać. Czekamy na jego powrót - powiedział po meczu z Treflem Sopot Donaldas Kairys, szkoleniowiec Energi Czarnych Słupsk.