Skrzydłowy Asseco Gdynia przeszedł drogę z piekła do nieba

Asseco Gdynia wygrało ważny mecz w Dąbrowie Górniczej z tamtejszym MKS-em. Jednym z głównych ogniw ekipy z Trójmiasta był Przemysław Żołnierewicz. Młody skrzydłowy mógł jednak zostać antybohaterem swojej drużyny.

Na 1,6 sekundy przed końcem czwartej kwarty przy stanie 68:68 Przemysław Żołnierewicz stanął na linii rzutów wolnych i mógł zapewnić swojej drużynie wygraną. Niestety młody zawodnik dwukrotnie przestrzelił i do wyłonienia zwycięzcy potrzebna była dogrywka.

Dodatkowo pięć minut od trójki rozpoczął... Żołnierewicz, a Asseco Gdynia wygrało ostatecznie różnicą sześciu oczek. Zawodnik mógł zatem odetchnąć z ulgą. - Żołnierewicz to zawodnik o wielkim charakterze. To przyszłość polskiej koszykówki - przekonywał po meczu Tane Spasev, trener teamu z Trójmiasta.

Jego podopieczny rozegrał w Dąbrowie Górniczej bardzo dobre zawody. Na swoim koncie zanotował 18 punktów, trafiając m.in. czterokrotnie zza łuku. Do tego dołożył 7 asyst i 4 zbiórki.

- Śmiało można powiedzieć, że był to mecz walki - przekonuje sam zainteresowany. - MKS postawił bardzo ciężkie warunki. Grali bardzo twardo i niesamowicie zacieśniali strefę podkoszową, gdzie nie było łatwo wejść.

- My staraliśmy się jednak odpowiedzieć dokładnie tym samym - przekonuje. - Wygraliśmy ten mecz będąc razem, grając jako drużyna. Dodatkowo chciałbym podziękować fanom, którzy przyjechali nas wspierać.

Wygrywając w Dąbrowie Górniczej Asseco uczyniło milowy krok w kierunku zapewnienia sobie miejsca w pierwszej ósemce i udziału w fazie play off.

Komentarze (0)