Bardzo jednostronny przebieg miało niedzielne spotkanie Polfarmexu Kutno ze Stelmetem BC Zielona Góra. Polfarmex , który jest szósty w ligowej tabeli, nie miał za dużo do powiedzenia w tym pojedynku. Ani przez moment nie stanowił realnego zagrożenia dla podopiecznych Saso Filipovskiego.
- W niedzielnym spotkaniu można było zauważyć, jaka jest różnica pomiędzy drużyną, która na co dzień występuje w rozgrywkach europejskich a nami. Sporo pracy jeszcze przed nami, aby do takiego poziomu się zbliżyć. Stelmet BC jest w tej chwili poza zasięgiem wszystkich drużyn w Tauron Basket Lidze. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości - chwali drużynę przeciwną Jarosław Krysiewicz, szkoleniowiec Polfarmexu.
Kutnianie przed meczem ze Stelmetem BC mieli olbrzymie problemy ze składem. Na kilka miesięcy z gry wypadł Kevin Johnson, który zerwał ścięgno Achillesa w spotkaniu z Energą Czarnymi Słupsk. Z kontuzjami borykali się także Bartłomiej Wołoszyn, Josh Parker i Jacek Jarecki. Te kłopoty przełożyły się na występ zespołu.
- Uważam, że my jesteśmy taką drużyną, która dobrze gra w momencie kiedy solidnie przepracuje cały tydzień. Teraz tego brakowało, bo mieliśmy spore problemy. Nie mieliśmy wszystkich zdrowych zawodników i to odbiło się na naszej postawie, ale nie ukrywam, że mam żal do graczy, bo nie dali z siebie wszystkiego w tym meczu. Nie było walki na całego, pełnej determinacji i zaangażowania - przyznaje Krysiewicz.
Polfarmex już w sobotę przed własną publicznością może się zrehabilitować za porażkę ze Stelmetem BC. Rywalem kutnian będzie Trefl Sopot. Kilka dni później gracze Krysiewicza zagrają w Tarnobrzegu z miejscową Siarką.
- Mamy przed sobą dwa najważniejsze mecze w sezonie zasadniczym - podkreśla opiekun Polfarmexu.