Rzadko się zdarza, iż na przestrzeni kilkunastu godzin dochodzi do dwóch rywalizacji poznańsko-warszawskich. W piątek koszykarze ze stolicy podejmowali Biofarm Basket. W sobotę na Bułgarskiej, podopieczni trenera Jana Urbana rywalizować będą z warszawską Legią.
Jako pierwsi stoczyli bój koszykarze obu drużyn. Zdecydowanym faworytem tego spotkania byli zawodnicy ze stolicy, którzy celują w tym sezonie w awans do ekstraklasy. Niżej notowana drużyna z Poznania nie złożyła jednak broni. Przez cały mecz stroną dominującą byli właśnie goście z Wielkopolski, którzy mimo przestoju w końcówce spotkania, zdołali wygrać prestiżowy mecz w stolicy 74:71.
- Przyzwyczaiłem się tego, że muszę czekać na ostatni gwizdek, żeby ocenić czy nasz mecz zakończy się zwycięstwem czy porażką. Wiele razy wypuszczaliśmy w końcówce zwycięstwo z naszych rąk. Nawet jak prowadziliśmy różnicą 9 punktów na 2 minuty przed końcem meczu, to wcale nie byłem spokojny o wynik. Wiedziałem, że możemy jeszcze stracić prowadzenie. Na szczęście tak się nie stało - przyznał dla oficjalnej strony koszykarskiej Legii trener Przemysław Szurek.
Przypomnijmy, iż o zwycięstwie gości z Poznania przesądził fantastyczny rzut kapitana Piotra Wielocha, który z 10 metrów zapewnił beniaminkowi bezcenne dwa punkty.
W sobotę odbędzie się drugie starcie Poznania i Warszawy. Na Bułgarskiej mistrz Polski podejmować będzie Legię Warszawa, która przed 28. kolejką była liderem ekstraklasy. W ostatnich trzech spotkaniach górą okazał się Kolejorz. Fani z Poznania liczą, iż podopieczni trenera Jana Urbana podtrzymają tę passę.
- Nie myśleliśmy o rywalizacji poznańsko-warszawskiej. Jedyną rzeczą, która nam o tym przypominała to był autobus Lecha, którym przyjechaliśmy. Nie chcieliśmy nikogo prowokować, zwyczajnie nasz sponsor nie miał w tej chwili innego autokaru. Jak będzie w sobotę? Jako mieszkaniec Poznania typuję 1:0 dla Lecha - kończy trener koszykarzy z Poznania.