Będąca od kilku tygodni w słabszej dyspozycji Rosa pokazała klasę, pokonując przed własną publicznością dzielnie walczącą Polpharmę 72:66. Trzeba jednak przyznać, że zwycięstwo nie przyszło gospodarzom łatwo. Otwarcie meczu należało bowiem do rywali, którzy prowadzili 21:13 po premierowej kwarcie, a po kolejnych dwudziestu minutach podwyższyli przewagę o jeszcze jeden punkt.
Michał Sokołowski nie ukrywał więc niezadowolenia z postawy swojej i kolegów w pierwszych dwóch częściach. - W tym meczu zaprezentowaliśmy dwa oblicza, wyglądaliśmy jak dwie różne drużyny. W pierwszej połowie zagraliśmy tragicznie, nie wiem, co się z nami działo, a w drugiej zaprezentowaliśmy taki basket, który w pewnym stopniu mógł przypominać ten sprzed i na turnieju o Puchar Polski - przyznał najlepszy strzelec radomskiej ekipy w niedzielnym starciu.
Rzucający zapisał na swoim koncie 19 "oczek", trafiając cztery próby z dystansu. Uzyskał jeden punkt mniej od najskuteczniejszego na parkiecie Michaela Hicksa, lidera przyjezdnych.
Do efektywności obwodowego oraz pozostałych zawodników Rosy, nie tylko w początkowych dwudziestu minutach, ale i w kolejnych dwóch odsłonach, można było mieć jednak sporo zastrzeżeń. - W trzeciej i czwartej kwarcie przestrzeliliśmy dużo otwartych rzutów, ale wygraliśmy to spotkanie defensywą - podkreślił "Sokół".
Koszykarz wyraził nadzieję, iż jego zespół powraca do rytmu sprzed sukcesu odniesionego w Dąbrowie Górniczej. - Myślę, że to jest dobra droga, którą teraz będziemy zmierzać, że jest to powrót do naszej optymalnej formy - powiedział.