Bez emocji i bez niespodzianki. Sokół pewnie pokonał Noteć

Materiały prasowe
Materiały prasowe

Gospodarze długimi fragmentami byli dla Sokoła równorzędnym rywalem. Faworyt jednak nie zawiódł, pokonując Noteć 70:56. Goście przystąpią do play-off z drugiej pozycji, a ekipa z Inowrocławia powalczy o utrzymanie.

O ile dla gości ostatni mecz w sezonie zasadniczym nie miał żadnego ciężaru gatunkowego, o tyle ekipa z Inowrocławia miała wciąż o co walczyć. Dla podopiecznych Dariusza Kaszowskiego była to dobra forma przygotowań do play-off. Noteć na awans do ósemki już nie miała szans, ale małe różnice w dolnej części tabeli sprawiały, że gospodarze nie byli pewni tego, z którego miejsca przystąpią do walki o utrzymanie.

Sokół już od kilku meczów był pewny drugiej lokaty, ale mimo tego i tak był zdecydowanym faworytem starcia w Inowrocławiu. Noteć na własnym parkiecie mogła się pochwalić bilansem 8-6 i to właśnie niezła postawa w takich spotkaniach była dla gospodarzy pewną szansą na sprawienie niespodzianki. W pierwszej rundzie emocji nie było, łańcucianie wygrali 78:64.

Od pierwszej minuty Sokół chciał udowodnić, że jest w dobrej formie i mocnym akcentem zakończyć ten etap rozgrywek. Głównie dzięki Krzysztofowi Jakóbczykowi goście prowadzili 8:6. Noteć jednak nie odpuszczała. Walki nie brakowało, ale oba zespoły miały spore problemy ze zdobywaniem punktów. Udane akcje Bartosza Pochockiego sprawiły jednak, że po 10 minutach był remis.

W dalszej części rywalizacji również brakowało koszykarskich popisów. Gra była szarpana, a sędziowie często odgwizdywali przewinienia. Sokołowi udało się jednak zbudować kilka oczek przewagi. Udana akcja Rafała Kulikowskiego dała jego drużynie prowadzenie 25:18. Na półmetku ekipa z Podkarpacia wygrywała 31:25, ale w żaden sposób nie mogła być pewna swego.

Goście powoli, ale systematycznie powiększali dystans. Gdy za trzy trafił Jakóbczyk, Sokół miał już na koncie 12 oczek więcej. Noteć nie da się jednak złamać i za sprawą Aleksandra Filipiaka i Seweryna Sroczyńskiego znów złapała kontakt z faworytem. Przed decydującą kwartą gospodarze przegrywali 43:50.

Zespół z Łańcuta mimo braku podstawowego gracza, Marcina Pławuckiego prowadził grę i mimo iż nie prezentował swojej najlepszej koszykówki, to był poza zasięgiem przeciwnika. Gwoździem do trumny Noteci okazała się trójka Jerzego Koszuty. Ostatecznie Sokół wygrał w Inowrocławiu 70:56.

W szeregach Sokoła wyróżnili się Krzysztof Jakóbczyk i Tomasz Pisarczyk, którzy zdobyli razem dla swojej drużyny 32 punkty. Najlepszym strzelcem Noteci był Dawid Adamczewski - 12 oczek.

Gospodarze popełnili aż 19 strat, przy 16 Sokoła. Łańcucianie zanotowali także więcej asyst (15:11) oraz byli skuteczniejsi. O niemocy Noteci najlepiej świadczy fakt, że koszykarze z Inowrocławia trafili zaledwie 2/15 prób zza łuku.

KSK Noteć Inowrocław-Max Elektro Sokół Łańcut 56:70(12:12,13:19,18:19,13:20)
Noteć:

Adamczewski 12, Sroczyński 11, Michałek 11, Filipiak 10, Pochocki 6, Maciejewski 4, Ratajczak 2, Wierzbicki 0, Dusiło 0, Kozłowski 0.
Sokół:

Jakóbczyk 17, Pisarczyk 15, Wrona 9, Kulikowski 7, Koszuta 7, Balawender 6, Mroczek-Truskowski 3, Klima 3, Fortuna 2, Czerwonka 1.

Zobacz wideo: Eric Molina popłakał się ze wzruszenia po walce z Tomaszem Adamkiem

Źródło: WP SportoweFakty

Komentarze (0)