- Drużynie z Włocławka należą się gratulacje. Gospodarze zagrali naprawdę dobry mecz. Duży wkład w to zwycięstwo mieli kibice, którzy byli szóstym zawodnikiem - przyznał po zakończeniu niedzielnego spotkania Łukasz Koszarek, kapitan Stelmetu BC Zielona Góra.
Mistrzowie Polski dość kiepsko wypadli w Hali Mistrzów w spotkaniu z Anwilem Włocławek. Szczególnie gra w ataku pozostawiała wiele do życzenia. Podopieczni Saso Filipovskiego byli słabo dysponowani tego dnia. Sześć trafionych rzutów z dystansu na 34 próby nikomu chluby nie przynosi. Mylili się najlepsi strzelcy - Vlad-Sorin Moldoveanu miał 0/7 za trzy, z kolei Koszarek - 0/6.
- Graliśmy słabo w ataku. Na początku spotkania mieliśmy sporo wolnych pozycji, ale nie trafialiśmy. Wkradła się nerwowość w nasze ofensywne poczynania. Nie udało nam się później z tego wyjść - zaznaczył kapitan Stelmetu BC.
Nieco lepiej wyglądała gra zielonogórzan w defensywie, ale w końcówce gracze Igora Milicicia znaleźli sposób na rozmontowanie obrony rywala. Kluczowe punkty zdobywali Kervin Bristol (efektowne wsady po podaniach rozgrywających), Piotr Stelmach i Bartosz Diduszko.
- W obronie było całkiem nieźle, ale nie ustrzegliśmy się błędów, które gospodarze wykorzystali - skomentował Koszarek.
Dla Stelmetu BC Zielona Góra była to czwarta przegrana w tym sezonie w TBL. Wszystkie porażki mistrzowie Polski ponieśli poza domem. Teraz przed nimi bardzo ważne spotkanie z Rosą Radom.
- Musimy wziąć się garść. Najważniejszy czas przed nami. Czas zacząć grać lepiej - zakończył kapitan mistrzów Polski.