MKS nie będzie rozdawał prezentów w końcówce sezonu

Adrianna Antas / MKS Dąbrowa Górnicza
Adrianna Antas / MKS Dąbrowa Górnicza

MKS Dąbrowa Górnicza już przed starciem z Energą Czarnymi Słupsk stracił szansę na awans do fazy play-off. Pomimo tego podopieczni Drażena Anzulovicia nie zamierzają odpuścić końcówki sezonu, co pokazali już w środę.

Energa Czarni Słupsk w Dąbrowie Górniczej mieli sięgnąć po wygraną gwarantującą pozostanie w walce o "czwórkę". Miało być spokojna wygrana nad MKS-em, który grał już tylko o prestiż. Wola walki i ambicja dąbrowian sprawiły jednak, że Czarne Pantery wyjechały z południa Polski z pustymi rękami.

MKS wygrał ze słupszczanami po raz drugi w tym sezonie TBL. - Można powiedzieć, że dobrze nam się gra z tą drużyną. Ten zespół nam leży - uważa Mateusz Dziemba, rzucający dąbrowskiego zespołu, który w środę rozegrał jedne z najlepszych zawodów w sezonie.

- Trener przygotował nas na twardą walkę, a sami też chcemy grać do samego końca o wygrane - dodaje. - W tym meczu była niesamowita walka i zaangażowanie, czego chyba nieco zabrakło w poprzednich meczach.

MKS zagrał bardzo dobre zawody prowadząc w pewnych momentach różnicą nawet 18. oczek. - Zwłaszcza w drugiej połowie mecz był pod nasze dyktando. Ciężko pracowaliśmy i powiększaliśmy swoją przewagę - komentuje Dziemba.

- Fajnie, że zrobiliśmy niespodziankę i chyba troszkę namieszaliśmy w tabeli - dodaje. Zawodnikom ze Słupska dwie ligowe porażki z MKS-em mocno zaszkodziły. Do obu przystępowali w roli faworytów i oba przegrali. W kontekście walki o pierwszą czwórkę, wpadki te z pewnością nie pozostaną bez znaczenia.

Podopieczni Drażena Anzulovicia z kolei do końca sezonu mają do rozegrania dwa mecze: wyjazdowy z Siarką Tarnobrzeg i we własnej hali ze Stelmetem BC Zielona Góra. Zwłaszcza spotkanie w Tarnobrzegu będzie miało duże znaczenie, bowiem gospodarze będą walczyli o życie, czyli pozostanie w TBL.

- Do obu ostatnich meczów musimy podejść z takim samym zaangażowaniem, jak do starcia z Czarnymi. Wiadomo, że raz to wychodzi lepiej, raz gorzej, ale mam nadzieję, że powtórzymy taką grę - kończy Dziemba.

Źródło artykułu: