NCAA: Louisville znokautowane, dramat Northwestern

Louisville Cardinals w tym sezonie spisują się bardzo dobrze, ale tym razem otrzymali lekcję ofensywnej koszykówki od zawodników Notre Dame, którzy postawili rywalowi poprzeczkę niesamowicie wysoko. Gracze Ricka Pitino nie byli w stanie im dorównać, w efekcie polegli różnicą aż 33 punktów! Dramat przeżyli koszykarze Northwestern, którym w ostatnich sekundach zwycięstwo "wyrwała" drużyna Illinois.

W tym artykule dowiesz się o:

Druzgocącej porażki doznali koszykarze Louisville Cardinals. Podopieczni Ricka Pitino, którzy słyną z żelaznej defensywy tym razem w tym elemencie spisali się fatalnie. Zawodnicy Notre Dame, niesieni dopingiem swoich fanów zagrali koncertowo w ofensywie. Mike Brey postawił na wszechstronny atak, to z kolei sprawiło olbrzymie problemy wyżej rozstawionemu przeciwnikowi. Już pierwsze minuty tego pojedynku to zdecydowana dominacja Fighting Irish. Rewelacyjne zawody rozgrywał Luke Harangody, który niemalże na zawołanie zdobywał kolejne punkty. Podkoszowy gospodarzy pokazał również, że nie bez powodu znajduje się w czołówce najlepiej zbierających graczy w NCAA. W całym spotkaniu koszykarz ten zdołał zebrać z tablic 17 piłek i to głównie za jego sprawą Notre Dame tak zdominowali walkę w "trumnie".

Obrazu gry nie zmieniła druga połowa, w której wciąż tempo dyktowali podopieczni Brey'a. Niesamowicie skuteczni w rzutach z dystansu był duet obrońców: Kyle McAlarney - Ryan Ayers. To właśnie ci dwaj gracze trafili łącznie 10 rzutów za 3. Pitino robił co mógł próbując szerokiej rotacji, ale nie przynosiło to żadnego pozytywnego efektu. Gospodarze wciąż byli na fali, a ich próby niezwykle często znajdowały drogę do celu. W ekipie gości na pochwałę zasłużył Earl Clark. Zawodnik Cardinals zanotował double-double - 11 "oczek", 10 zbiórek. Ostatecznie mecz zakończył się pogromem Louisville przez Notre Dame 57:90. Była to piąta porażka podopiecznych Pitino, ale niewątpliwie ta była najdotkliwszą ze wszystkich. - To zwycięstwo, które zarazem było dla nas upokarzające, może pchnąć ich naprzód - stwierdził po spotkaniu szkoleniowiec gości.

Obejść się smakiem musieli również koszykarze UCLA Bruins, którzy na wyjeździe przegrali z zespołem Arizony State 67:74. Niesamowicie wyrównana była pierwsza odsłona tego pojedynku, która zakończyła się wynikiem patowym 35:35. Gracze Herba Sendeka po przerwie przez bardzo długi czas gonili swojego przeciwnika, ale pościg był bardzo udany. Otwarta gra i wysoka skuteczność rzutowa to charakteryzowało drugą połowę spotkania. Wydawało się, że podopieczni Bena Howlanda mają zwycięstwo w zasięgu ręki, ale końcówka w wykonaniu przyjezdnych była fatalna. Gospodarze, którzy w pewnym momencie przegrywali 66:67, za sprawą kapitalnej postawy Dereka Glassera (pięć punktów i asysta w ostatnich minutach), zdołali odwrócić losy tego meczu i wygrać spotkanie 74:67. Wspomniany wcześniej Glasser, a także James Harden byli najsilniejszymi punktami Sun Devils w tej potyczce - oboje zdobyli po 15 punktów. Z kolei w ekipie UCLA brylował nie kto inny jak Josh Shipp, który uzbierał 16 "oczek".

Wiele emocji dostarczyła rywalizacja Saint Mary's z Gonzagą. Obie ekipy legitymowały się przed spotkaniem solidnymi bilansami wcześniejszych spotkań, nic więc dziwnego, że mecz był bardzo wyrównany. Pierwsza połowa, w której dominowała ofensywa, była zacięta. Gospodarze w pewnym momencie tej partii zdołali odskoczyć na różnicę 7 "oczek", ale nie potrafili przewagi utrzymać do końca. Ostatecznie po 20 minutach gry był remis 36:36. Bardzo interesująco zrobiło się po przerwie, kiedy to ponownie do ataku przystąpili podopieczni Randy'ego Bennetta. Gaels za sprawą skutecznej gry Lucasa Walkera "odjechali" swojemu przeciwnikowi na kilka punktów, ale Bulldogs szybko się otrząsnęli i narzucili swój styl gry. Deficyt został bardzo szybko zredukowany, po czym to goście dowodzeni przez Marka Fewa wyszli na przodownictwo, którego nie oddali już do końcowej syreny. Gonzagę do 18 triumfu w tym sezonie poprowadził duet: Matt Bouldin (21 oczek, 2 zbiórki, 2 asysty) - Josh Heytvelt (20 punktów, 10 zbiórek). Najjaśniejszym punktem Saint Mary's był Wayne Hunter, autor 18 oczek. Z kolei Diamon Simpson mógł pochwalić się double-double, bowiem do 12 punktów dołożył aż 15 zbiórek.

Powodów do radości po 40-minutowym boju nie mieli gracze Northwestern Wildcats, którzy przed własną publicznością przegrali z Illinois zaledwie jednym "oczkiem" - 59:60. Jeszcze niespełna 150 sekund przed końcem na prowadzeniu byli zawodnicy Billa Camody'ego, którzy prowadzili 59:50, ale goście nie bez powodu mają w swojej nazwie Fighting. Podopieczni Bruce'a Webera walczyli do samego końca, a finisz w ich wykonaniu był wręcz rewelacyjny. Gracze Illinois zaliczyli bowiem run 10:0, który zapewnił im zwycięstwo w tym jakże dramatycznym spotkaniu. Demetri McCamey miał największy wkład w triumf swojego teamu - zdobył dla Illini 21 punktów, zebrał 6 piłek i 5-krotnie asystował swoim partnerom. Natomiast w drużynie gospodarzy dwóch koszykarzy uzbierało taką samą ilość oczek - Luka Mirkovic i Kevin Coble zaaplikowali rywalowi po 14 punktów.

Wyniki spotkań ligi akademickiej NCAA:

Notre Dame - Louisville (7) 90:57

Arizona State (18) - UCLA (6) 74:67

Northwestern - Illinois (20) 59:60

St. Mary's - Gonzaga (21) 70:72

Idaho - Utah State (17) 53:62

Washington (24) - Oregon State 79:60

Komentarze (0)