Przypomnijmy, iż pierwsze dwa spotkania w tej parze odbyły się 23 i 24 kwietnia w Łańcucie. Koszykarze trenera Dariusza Kaszowskiego nie zdołali jednak obronić własnej twierdzy, wyraźnie przegrywając drugi mecz z Legią Warszawa.
- Po niedzielnym meczu nie czułem niedosytu, byłem po prostu załamany - mówi bez ogródek Maciej Klima. - Swoją postawą, stylu w jakim przegraliśmy i tym jak zawiedliśmy naszych sympatyków. Niestety z twierdzy zostały zgliszcza. Pobiadoliłem sobie jeszcze w poniedziałek rano, ale wieczorem wziąłem się już za trening. A obecnie myślę już tylko o rewanżu. Poza tym to jest rywalizacja do 3 zwycięstw i jeden nawet najgorszy mecz nie przekreśla naszych szans - dodaje kapitan Sokoła.
Rywalizacja przenosi się teraz do Warszawy. Czy przewaga parkietu stawia Legię Warszawa w uprzywilejowanej pozycji? - Każdy obiektywny kibic daje im pewnie większe szanse na awans do finału. Nie zaprzątam sobie jednak głowy faworyzowaniem kogokolwiek, zwłaszcza, że nie jestem obiektywny - zaznacza podkoszowy z Łańcuta.
ZOBACZ WIDEO Andrzej Kraśnicki: życzyłbym sobie 18 medali w Rio (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
W pierwszych meczach świetnie dysponowany był Łukasz Wilczek, który jest motorem napędowym Legii. Czy zatrzymanie rozgrywającego może przybliżyć Sokół do awansu? - Na pewno. Łukasz kreuje ich grę i jest prawdopodobnie najważniejszym graczem. Ale to nie badminton i gramy nie z jednym, a co najmniej dziesięcioma przeciwnikami - analizuje.
W Łańcucie fani Sokoła zgotowali gorącą atmosferę. Nie inaczej będzie również w Warszawie, w której kibice Legii potrafią stworzyć najgłośniejszy doping w Polsce.
- Mecze o wysoką stawkę, o ogromnym zainteresowaniu kibiców, a co za tym idzie ich żywiołowym dopingiem i ogólnie wyjątkową atmosferą w hali nie są problemem. Mimo iż mogą trochę usztywniać czy tremować, to właśnie dla nich sportowiec żyje. Jeśli ma być gorąco, to nie mogę się już doczekać - kończy Maciej Klima.