Sam Dower rozegrał w bieżącym sezonie zaledwie 19 meczów, czyli trochę ponad połowę sezonu. Na więcej nie pozwoliła kontuzja kolana, przez którą w ostatnich miesiącach mógł tylko zza ławki oglądać mecze MKS-u Dąbrowa Górnicza.
- To była jedna z najcięższych rzeczy, kiedy musisz z boku oglądać grę swojego zespołu, a ty jesteś kontuzjowany. Jestem żądny rywalizacji! Chciałbym pomóc drużynie, nawet nie wiesz jak bardzo, ale fizycznie było to niemożliwe aż do samego końca. To mnie niesamowicie denerwowało - przyznaje Dower.
Amerykański skrzydłowy czuł się mocno związany z drużyną i mocno przeżywał to, co działo się na parkiecie. - Dla mnie to bez różnicy czy wygrywaliśmy, czy przegrywaliśmy mecze różnicą jednego punktu. Po prostu chciałem być częścią tej drużyny, mieć swój wkład w mecze i pomóc kolegom wykonać swoją pracę - dodał.
ZOBACZ WIDEO Czas na finał TBL. Powtórka sprzed roku (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
- To bardzo ciężkie patrzeć na to wszystko z boku szczególnie wtedy, kiedy chcesz pomóc, a nie możesz przez problemy. Kiedy wiesz, że dałbyś radę to zrobić, zmienić coś, poprawić czy polepszyć poziom gry, ale na drodze stoi kontuzja - komentuje.
Dower nie ma wątpliwości, że z nim w składzie MKS rywalizowałby aktualnie w fazie play-off TBL. - Zabrakło mnie osobiście. Uważam, że mieliśmy ogromne szanse na wywalczenie awansu gdybym nie odniósł urazu - zapewnia.
- Nawet pomimo tych wszystkich problemów zdrowotnych było blisko i prawie zrobiliśmy to. Gdybyśmy byli w pełnym składzie, w pełni sił i bez kontuzji zdecydowanie MKS byłby w fazie play-off! - kończy.
Dużo wskazuje jednak na to, że Dower będzie mógł dokończyć swoją misję w nowym sezonie. Amerykański zawodnik najprawdopodobniej zostanie bowiem w MKS-ie na kolejny sezon.
Niestety Dłoniak to największy pechowiec tej drużyny. Krótkie powroty na boisko nie pomagają w ustabilizowaniu formy.
Z Czytaj całość