Bardzo dobry obrońca, który przy tym sam jest zmorą dla defensorów. Potrafi seryjnie dziurawić kosz przeciwników celnymi rzutami. Nie ma znaczenia czy to półdystans, czy odległość zza linii 6 metrów i 75 centymetrów. W sezonie 2015/2016 trafił 48 rzutów zza łuku na 128 oddanych i osiągnął w tym elemencie 37,5-procent skuteczności. Zdobywał średnio solidne 7,8 punktu, 3,3 zbiórki oraz 1,6 asysty, spędzając na parkiecie niewiele ponad 25 minut. Trener King Wilków Morskich, Marek Łukomski w 36 meczach aż 33 razy desygnował go do gry w pierwszej piątce.
Majewski przebojem wdarł się do ekstraklasy. Był 2006 rok, drużyna Sokołów Znicz Jarosław. W swoim debiutanckim sezonie na tym poziomie notował 7,9 punktu. Kiedy opuszczał Ostrów Wielkopolski w 2009 roku, nie wiedział, jak potoczy się jego dalsza kariera. Ostatnie sezony czy to we Włocławku, Starogardzie Gdańskim, Radomiu, czy Szczecinie, pokazały, kim się stał. Obecnie ma 33 lata i mocną renomę w koszykarskim świecie. Dwukrotnie brał udział w finale Pucharu Polski, a ponadto może pochwalić się brązowym medalem wywalczonym w zespole Farmaceutów czy występami w kadrze, gdzie rozegrał 15 meczów. - Dobry duch zespołu, tytan pracy, profesjonalista - mówili o nim w Szczecinie.
Teraz wraca do miasta, które znaczy dla niego być może więcej, niż wszystkie inne. - Myślę, że nadszedł czas powrotu. Może nie konkretnie w rodzinne strony, bo urodziłem się w Radomiu, ale w Ostrowie Wielkopolskim mieszkam z żoną od sześciu lat i czuję się tu jak u siebie. Nie zamieniłbym tego miejsca na żadne inne! Cieszę się, że zakończyłem tułaczkę. Wróciłem do domu i mogę być blisko rodziny - zaznacza Łukasz Majewski, który będzie grał dla BM Slam Stali przez dwa najbliższe lata. - Po co szukać szczęścia gdzie indziej, skoro tu jest wszystko, czego mi trzeba. Niezmiernie cieszę się już na ten nowy sezon. Mógłby zaczynać się za 2-3 tygodnie - mówi pełen optymizmu i zapału.
ZOBACZ WIDEO 25. mistrzostwo Polski koszykarek Wisły Can-Pack Kraków (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Strzelec nie ukrywa, że miał również kilka innych ofert. Ta od włodarzy Pawła Matuszewskiego i Marcina Napierały okazała się dla niego szczególnie istotna. - Nie była to trudna decyzja. To normalne, że są inne propozycje i trzeba je rozważyć. My jednak bardzo szybko doszliśmy do porozumienia. Jestem aż nadto mile zaskoczony. Prezesi pomogli mi wrócić do Ostrowa. Życzyłbym sobie, żeby wszędzie w Polsce była taka opieka ze strony włodarzy kluby. Jeżeli tak zostanie przez cały sezon, lepiej wybrać nie mogłem - mówi 33-letni skrzydłowy. - Pojawiła się grupka ludzi, która widać, że chce odrodzić ostrowską koszykówkę.
Łukasz Majewski ma zostać mocnym punktem w talii Zorana Sretenovica. Już pod skrzydłami śp. Andrzeja Kowalczyka w sezonie 2008/2009 dał się poznać, jako bardzo ambitny koszykarz. - Wtedy były trochę inne czasy. Moja kariera była na innym etapie. Teraz można mówić o koszykarskiej stabilizacji - zaznacza nowy/stary zawodnik żółto-niebieskich. - Wyrobiłem sobie opinię wśród kibiców i trenerów. Wiedzą na co mnie stać. Nie liczę, że będę supergwiazdą, bo nigdy nią nie byłem, ale mam robić to, co do mnie należy. I to, czego oczekuje ode mnie trener.