Sezon życia Gibsona. "Udowodniłem, że jestem jednym z lepszych graczy w Europie na swojej pozycji"

To był trzeci sezon Danny'ego Gibsona w TBL, ale to właśnie w zespole Polskiego Cukru Toruń pokazał swoją prawdziwą twarz strzelca. - To były moje najlepsze miesiące w karierze - przyznaje Amerykanin.

Karol Wasiek
Karol Wasiek
Danny Gibson WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Danny Gibson
Danny Gibson w sezonie 2015/2016 w barwach Polskiego Cukru Toruń przeciętnie zdobywał 17,1 punktu i był najlepszym strzelcem w zespole Jacka Winnickiego. Amerykaninowi nie udało się jednak wprowadzić drużyny do strefy medalowej. W ćwierćfinale lepsze okazały się Czarne Pantery ze Słupska, które wygrały serię 3:1.

W decydującym meczu Gibson skompletował double-double na poziomie 24 punktów i 11 asyst, ale jego świetny występ nie uchronił jednak zespołu od porażki.

Amerykanin w ćwierćfinale stoczył pasjonującą batalię ze swoim rodakiem, Jerelem Blassingamem, który wyszedł zwycięsko z tej potyczki. Po zakończeniu rywalizacji cieszył się, że wysłał Gibsona do domu. - Niech Danny zabiera swoje indywidualne nagrody, ale to ja gram w półfinale - mówił lider Energi Czarnych Słupsk. Co na to zawodnik Polskiego Cukru Toruń?

ZOBACZ WIDEO 25. mistrzostwo Polski koszykarek Wisły Can-Pack Kraków (źródło TVP)

WP SportoweFakty: Przystąpiliście do play-offów z czwartego miejsca i byliście faworytem rywalizacji z Energą Czarnymi Słupsk, ale ostatecznie kończycie sezon na ćwierćfinale. Dlaczego tak się stało?

Danny Gibson: Myślę, że kluczową kwestią był fakt, że słupszczanie znakomicie prezentowali się w meczach u siebie. Staraliśmy się, walczyliśmy, ale zwycięstwa w Hali Gryfia nie udało się odnieść. Myślę, że to była kluczowa sprawa w tej rywalizacji.

Czego zabrakło do zwycięstwa w tym ostatnim spotkaniu?

- Myślę, że kilka elementów nie poszło po naszej myśli. Gospodarze grali bardzo szybko na pick&rollach i nie do końca potrafiliśmy ich zatrzymać. Na dodatek znakomicie atakowali strefę podkoszową. Byli agresywni w walce na deskach. Mieli sporo ofensywnych zbiórek i mogli ponawiać swoje akcje.

Czy kluczowy dla losów tej rywalizacji był pierwszy mecz w Toruniu, w którym straciliście atut własnego parkietu?

- Tak. To był moment, w którym Energa Czarni nas przełamali. Co prawda w drugim meczu zareagowaliśmy pozytywnie i odpowiedzieliśmy, ale w Słupsku nie mieliśmy już za wiele do powiedzenia.

Mimo wszystko była to znakomita walka. Dostarczyliście kibicom wielu emocji.

- Zdecydowanie. To była najlepsza seria ćwierćfinałowa w TBL w tym sezonie. Brało się to z faktu, że w obu drużynach byli liderzy, którzy potrafią wziąć na siebie odpowiedzialność za zdobywanie punktów w najważniejszych momentach.

Miło było patrzeć na rywalizację Gibson-Blassingame.

- Długo będę wspominał tę rywalizację. Blassingame jest jednym z najlepszych rozgrywających w Polsce, ale także w Europie, więc chciałem udowodnić, że potrafię mu dorównać.

I jak pan wypadł na jego tle?

- A to już musi pan sobie sam odpowiedzieć. Nie lubię siebie oceniać. Od tego są dziennikarze, kibice. Ja mogę jedynie powiedzieć, że starałem się dawać z siebie wszystko w każdym momencie meczu.

Przed serią mówiło się o tym, że nie będzie pan wdawał się w trash-talking z Blassingamem, a tymczasem był pan bardzo aktywny.

- To prawda. Z każdym meczem się rozkręcałem. Trash-talking jest częścią gry i trzeba podjąć także rywalizację w tym elemencie. Dużo rozmawialiśmy podczas meczów, ale nie było to nic osobistego. Po prostu wymienialiśmy zdania, wzajemnie się pobudzaliśmy.

To był najlepszy sezon w karierze Danny'ego Gibsona?

- Zdecydowanie. Myślę, że swoją grą udowodniłem, że jestem jednym z lepszych graczy w Europie na pozycji rozgrywającego.

Rozmawiał Karol Wasiek

Czy Danny Gibson w kolejnym sezonie zagra w TBL?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×