Świetnie w fazie play-off spisuje się Michał Sokołowski. W każdym spotkaniu jest jednym z najlepszych strzelców Rosy. Wyśmienitą dyspozycję potwierdził we wtorkowym, trzecim meczu półfinałowym z Anwilem. Poprowadził swoją drużynę do zwycięstwa 71:56.
Przez 36 minut spędzonych na parkiecie uzyskał 26 punktów, rzecz jasna najwięcej spośród wszystkich aktorów widowiska. Zanotował skuteczność 8/17 z gry, w tym 3/4 z dystansu. Ponadto miał osiem zbiórek, pięć przechwytów i blok, kończąc zawody ze wskaźnikiem eval +26. Był nie tylko efektywny, ale i efektowny - kilkukrotnie popisał się widowiskowymi zagraniami.
Po drugiej kwarcie przyjezdni prowadzili czternastoma "oczkami". W trzeciej części jeszcze podkręcili tempo, nie dopuszczając więc do sytuacji z pierwszego meczu sezonu zasadniczego, kiedy wygrywali po pierwszej połowie trzynastoma punktami, ale później dali się dogonić rywalom. Wówczas ostatecznie przegrali po dogrywce 89:92. - Na pewno cieszyliśmy się, że to znowu nie było trzynaście punktów. To już był dobry znak. Wyszliśmy tak samo skoncentrowani na drugą połowę, jak na pierwszą, i wygraliśmy ten mecz - powiedział Sokołowski, zapytany przez jednego z dziennikarzy o obawy odnośnie kolejnych dwudziestu minut.
ZOBACZ WIDEO 25. mistrzostwo Polski koszykarek Wisły Can-Pack Kraków (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
- Oglądałem jeszcze raz to spotkanie i uczulałem chłopaków na jedno - żebyśmy nie dali się rozpędzić Anwilowi w drugiej połowie, bo wtedy tak było, publiczność pomogła i przegraliśmy. Lekcje więc odrobiliśmy i mamy bardzo cenne zwycięstwo - dodał Wojciech Kamiński.
W czwartek odbędzie się czwarty mecz pomiędzy obiema ekipami. Początek o godz. 17:50.